- Byliśmy z prezesem dogadani, ale nagle okazało się, że mój plan się nie przyjął. Żal mam o to, że nie grano ze mną w otwarte karty. Ze strony klubowej płyną nierzetelne informacje - mówi Bartłomiej Konieczny.

Kilka dni temu informowaliśmy, że były obrońca Podbeskidzia, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie będzie pracował w pionie sportowym bielskiego klubu. Bartłomiej Konieczny w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tłumaczy całą sytuację. - Prawda jest taka, że w marcu rozmawiałem z prezesem o siatce scoutingowej, którą miałem tworzyć. Zostałem przedstawiony trenerowi Robertowi Podolińskiemu jako osoba za to odpowiedzialna. Z racji tego, że miałem jeszcze kontrakt z Podbeskidziem, zgodziłem się pomagać jako scout. Jak widać te trzy miesiące tak zmieniły sytuację, że w TSP ostatecznie nie będę robił nic.

Konieczny skomentował wiadomość podaną na stronie klubowej, która informowała, że piłkarz nie przyjął oferty pracy w klubie jako scout. - Nikt mi tego nie zaproponował! Marcowy plan był zupełnie inny, a tu nagle coś się zmienia i tyle. Żal mam o to, że nie grano ze mną w otwarte karty. Żeby być szczerym, to w czerwcu było jeszcze spotkanie z prezesem Tomaszem Mikołajką, który zakomunikował mi, że mój plan się nie przyjął. Do dziś się zastanawiam co to znaczy skoro prezes trzy miesiące wcześniej uznawał mój plan za dobry. Wszystko było umówione: funkcje działania, sposoby zarabiania działu scoutingowego. Wszystko pasowało a tu nagle nie pasuje. Najgorsze, że ze strony klubowej płyną nierzetelne informacje, bo powtarzam: ja takiej oferty nie dostałem. Nie tak powinno wyglądać moje pożegnanie z klubem, ktoś powinien zachować się jak mężczyzna i powiedzieć jak sprawa stoi, a nie bawić się w jakieś podchody.

Wieloletni zawodnik Podbeskdzia, który świętował z klubem awans do ekstraklasy, odniósł się również do informacji o wykluczeniu Richarda Zajaca ze sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny. - Głupi kwas, bo z Richardem Zajacem jest podobna sytuacja. Wydaje się, że pozycja w klubie pewna, bramkarze byli w dobrej formie w ostatnim sezonie, a wiadomo: bez dobrego szkolenia, nie ma wyników. Nawet gdyby przyjechał tutaj Messi, ale nie był dobrze prowadzony, po miesiącu przykryje go przeciętny stoper. Wszystko grało, a tutaj nagle komuś coś nie spasowało i Richard, który trenował bramkarzy też jest już praktycznie poza klubem.

db