Tylko do końca sezonu obowiązuje umowa Leszka Ojrzyńskiego z zespołem z Bielska-Białej. Władze klubu zwlekają z rozpoczęciem rozmów o przedłużeniu kontraktu.

Ojrzyński pracę w Podbeskidziu rozpoczął w październiku 2013 roku i szybko zaskarbił sobie sympatię bielskich kibiców. Pogrążony w kryzysie zespół momentalnie zaczął punktować, a w ostatecznym rozrachunku "Górale" uplasowali się na dziesiątej lokacie - najwyższej w historii występów klubu w ekstraklasie. Tegoroczny sezon, to kolejny progres w wynikach osiąganych przez drużynę z Rychlińskiego, która awansowała do półfinału Pucharu Polski i na cztery kolejki przed końcem fazy zasadniczej jest o krok o awansu do grupy mistrzowskiej.

Ale w Bielsku-Białej nie śpieszą się z rozpoczęciem rozmów o nowym kontrakcie. - Usiądziemy do rozmów, gdy tylko zespół będzie pewny gry w ekstraklasie - wyjaśnia Jarosław Matusiak, wiceprezes Podbeskidzia. W tym momencie bielski klub plasuje się na szóstej lokacie, ale różnica między poszczególnymi zespołami jest bardzo niewielka.

Słaba końcówka sezonu może sprawić, że "Górale" znajdą się w grupie spadkowej, a podział punktów może namieszać w ostatnich kolejkach sezonu. W tej sytuacji władze klubu w spokoju oczekują na ostateczne rozstrzygnięcia, nie chcąc podpisywać nowych zobowiązań nie będąc w stu procentach pewnym, gdzie uplasuje się ich zespół.

bak