Siatkarki z Bielska-Białej grały bardzo nierówno, co skrzętnie wykorzystały wrocławianki. Impel zgarnął dwa punkty, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że pomogli w tym sędziowie.

W pierwszym secie kibice zgromadzeni w hali przecierali oczy ze zdumienia, bo BKS Aluprof, choć rozpoczął niemrawo (3:8), to w dalszej części seta odrobił straty, wyszedł na prowadzenie, a dzięki kilkupunktowej serii zdobył premierowego seta. W drugiej partii od początku prowadziły gospodynie. Impel odskoczył na kilka "oczek" (16:8) i nawet rozpaczliwa pogoń bielskich siatkarek nie zdołała odmienić losów seta.

Trzeci set podobnie jak dwa wcześniejsze rozpoczął się od prowiadzenia wrocławianek. Jednak już na pierwszej przerwie technicznej do głosu doszedł BKS Aluprof, który prowadzenia nie oddał już do końca tej partii. W kolejnej odsłonie role na parkiecie odmieniły się. Na kilka punktów odskoczyły zawodniczki Impelu (20:13), które doprowadziły do tie-breaka.

Decydujący set to prawdziwa wojna nerwów. Bielszczanki miały swoje okazje do zakończenia meczu, ale ich nie wykorzystały. Po dramatycznym pojedynku zawodniczki Leszka Rusa wracają do domu z jednym punktem.

Impel Wrocław - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (14:25, 25:19, 22:25, 25:18, 23:21)

BKS: Horka, Lis, Muhlstainova, Trojan, Beier, Łyszkiewicz, Wojtowicz (libero) oraz Bamber-Laskowska, Wilk, Strózik.

db