- Jak na okres w którym trenujemy dwa razy dziennie, to nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Drzemie w nas potencjał - mówi o meczach w Kętach rozgrywający Grzegorz Pilarz.

W ostatnich dniach BBTS gładko pokonał Kęczanina Kety, a następnie przegrał z Effectorem Kielce. - Pierwsze spotkania dały fajne przetarcie i możliwość odetchnięcia od ciężkich treningów - mówi rozgrywający bielskiego zespołu. - Trenujemy dwa razy dziennie, powoli zaczynamy trenować na dużych obciążeniach w siłowni. Ale jak na ten okres, uważam, że nasza gra wyglądała bardzo dobrze.

W obu spotkaniach trener Piotr Gruszka dużo zmieniał w ustawieniu bielszczan. Na pozycji atakującego sprawdzany był Kamil Kwasowski oraz Wojciech Ferens. - Mocno zmieniali się również przyjmujący - dodaje Pilarz. 34-letni rozgrywający przyznaje, że gra sprawiała wiele radości. - A w planach mamy kolejne turnieje, które będą fajnym przerywnikiem tej najcięższej pracy.

Sympatyków siatkówki w Bielsku-Białej najbardziej interesuje poziom sportowy przebudowywanej drużyny. - Na pewno potencjał drzemie w nas olbrzymi. Ale pamiętajmy, że zespół jest w budowie, pojawiło się wiele nowych twarzy - tłumaczy bielszczanin. Powracający w rodzinne strony siatkarz jest przekonany, że sporo punktów BBTS będzie zdobywał po skutecznej grze środkiem.

- Dlaczego nie? Jeśli tylko będzie dobre przyjęcie, to środek może być uruchamiany bardzo często. Dysponujemy silnymi fizycznie i skocznymi środkowymi. Przy odpowiednim przyjęciu możemy mieć w tym elemencie dużą siłę ognia - prorokuje Pilarz.

bak