Sebastian Madejski został bohaterem rezerw Podbeskidzia w pierwszej połowie meczu z Pniówkiem Pawłowice. Bramkarz gości kilkukrotnie uratował swój zespół przed stratą gola.

O pierwszej odsłonie szybko powinni zapomnieć piłkarze prowadzeni przez trenera Dariusza Mrózka. Od samego początku miejscowi przystąpili do zmasowanego ataku i tylko świetna postawa 17-letniego Sebastiana Madejskiego uchroniła Podbeskidzie od straty kulku bramek. Jedyny gol w tej części gry padł w 19. minucie, gdy po dośrodkowaniu piłka odbiła się od pleców Rafała Grzelaka i wpadła do bielskiej bramki.

Po zmianie stron gra wyrównała się, a goście wreszcie zaczęli dochodzić do głosu. Efektem tego był gol zdobyty na pięć minut przed końcem gry. Po dośrodkowaniu w pole karne, najlepiej w powietrzu zachował się Kamil Jonkisz, który dał wyrównanie.

- W drugiej połowie zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej. Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo w samej końcówce, bo do pustej bramki nie trafił z bliska Wojciech Okińczyć. Na ten wynik z całą pewnością nie zasłużyliśmy z przebiegu całego spotkania, ale piłka nożna nie jest grą sprawiedliwą - komentował remis Dariusz Mrózek, szkoleniowiec rezerw.

Spotkanie z wysokości trybun oglądał cały szatab szkoleniowy pierwszej drużyny Podbeskidzia.

Pniówek Pawłowice Śl. - Podbeskidzie Bielsko-Biała II 1:1 (1:0)
Bramka: Jonkisz (85')

Podbeskidzie II: Madejski - Jarosz (46. Kuśmider), Łaciak, Grzelak, Adu Kwame (46. Gladus) - M. Felsch, Bartlewski, Jonkisz (80. Oczko), Tomasik - Okińczyc, Cisse (46. Bujok).

bak