Żal straconych punktów
W pierwszej połowie Podbeskidzie zdominowało środek pola, ale nie potrafiło wypracować bramki. Gdy po przerwie do ataku ruszyli goście, do siatki trafił Sylwester Patejuk.
Od początku piłkarze Podbeskidzia zdominowali środką strefę boiska, kompletnie wyłączając z gry skrzydłowych GKS-u. Gospodarze pierwszy strzał na bramkę Arkadiusza Malarza oddali w 16. minucie, ale najlepszą zmarnował Tomasz Górkiewicz. Obrońca po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Macieja Iwańskiego uderzył w poprzeczkę, a dobitkę Macieja Korzyma zablokował Paweł Baranowski.
Goście prowadzenie objąć mogli w samej końcówce. Po rzucie rożnym groźnie głową uderzał Błażej Telichowski, ale piłka nie wpadła do bramki. Strzał byłego obrońcy Podbeskidzia dał po zmianie stron sygnał do ataku ekipie z Bełchatowa. Groźnie po kolejnym rzucie rożnym główkował Baranowski, a po przeciwnej stronie coraz śmielej z przodu radził sobie Sylwester Patejuk.
Nominalny skrzydłowy w 72. minucie dał prowadzenie "Góralom" po podaniu Piotra Malinowskiego. Patejuk mocnym strzałem pokonał Malarza, a po chwili wyczyn 32-letniego pomocnika mógł skopiować Damian Chmiel. GKS odpowiedział po dziesięciu minutach. Wpierw Michał Mak trafił w słupek, ale dobitka Pavla Komolova do pustej bramki musiała okazać się skuteczna.
W końcówce świetną piłkę podał w pole karne Iwański, ale strzał Dariusza Pietrasiaka obronił Malarz.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Bełchatów 1:1 (0:0)
Bramka: Patejuk (72') - Komolov (82')
Podbeskidzie: Peskovic - Górkiewicz, Konieczny, Pietrasiak, Pazio - Sokołowski, Lenartowski (76. Sloboda), Iwański, Chmiel, Kołodziej (46. Malinowski) - Korzym (63. Patejuk).
GKS: Malarz - Sawala, Baranowski, Telichowski, Mójta - Wroński (77. Komolov), Rachwał (77. Szymański), Baran, Michał Mak, Poźniak- Bartosiak (77. Turkov).
bak
Komentarze 26
Gdybym miał wskazać winnych utraty punktow to wskazałbym Pietrasiaka i Pazio! Pietrasiak, pozowlił Makowi, na strzał i jeszcze dośrodkowanie do Komolova, a sam zmarnował setkę z pola bramkowego. Natomiast Pazio, nie pobiegł za strzelcem gola na 1-1, mimo że miał go przed sobą jakieś 2-3 metry. Nim Mak, sie pozbierał, Pazio mógł spokojnie dogonić Komolova i przejąć to dogranie piłki, ale pan Pazio, wolał stac w polu karnym i przygladac sie całej sytuacji. Ot tak po polsku! To nie była gra na jeden kontakt, mieli czas zareagować w/w zawodnicy, ale nikt ich nie nauczył aby nie odpuszczać do końcowego gwizdka spotkania.
Klauzula informacyjna ›