- Głosy o zainteresowaniu się pojawiały, ale bez konkretów - mówi Kamil Karcz o którego w lecie pytał klub z ekstraklasy. Pomocnik dwa spotkania zobaczy jeszcze z trybun.

Dla 28-letniego zawodnika nie jest to łatwa sytuacji.  - Oglądanie poczynań zespołu z trybun na pewno nie jest łatwe. Na meczu w Częstochowie jednak nie byłem, więc teraz przyjdzi mi przyglądać się temu z boku po raz pierwszy. Na pewno chciałoby się pomóc drużynie, ale karę muszę odpokutować - przyznaje Karcz, którego czekają jeszcze dwa mecze przerwy. - Kara nie jest adekwatna do przewinienia.

Pojedynek w Bielsku-Białej z GKS-em Jastrzębie będzie meczem podwyższonego ryzyka. Przesadnego napięcia nie powinno być jednak w szatni. - Mobilizacja jak przed każdym meczem. Mamy założony cel, zespół jest w budowie i potrzeba czasu żeby złapać właściwy rytm. Chcemy zrobić coś fajnego w BKS-ie i na pewno zespół będzie w środę walczył - mówi nasz rozmówca.

Karcz przyznaje, że w trakcie letnich przygotowań dopytywał o niego jeden z klubów ekstraklasy. - Jakieś głosy do mnie dotarły. Ale żadnych konkretów tak naprawdę nie było - opisuje sytuację i dodaje, że chodziło o Koronę Kielce. - Jeśli zdrowie dopisze to dlaczego nie spróbować czegoś więcej. Stać mnie na grę wyżej niż w III lidze. Na pewno to mobilizuje.

Kontrakt pomocnika z bialską Stalą wygasa pod koniec roku. - Umowa kończy się z dniem 31 grudnia. Odbyły się jakieś wstępne rozmowy z trenerem, ale konkretów ze strony klubu nie ma. Cierpliwie czekam na ruch działaczy, sezon dopiero się zaczyna.

***

Kara zawieszenia w czterech spotkaniach za dwie żółte kartki w spotkaniu 29. kolejki sezonu 2013/2014.

bak