Marta Szymańska w Bielsku-Białej spędziła dwa sezony, ale w kolejnym nie będzie występowała w BKS Aluprof. W rozmowie z oficjalną stroną klubu siatkarka wspomina dwa lata gry.

- Na pewno te dwa sezony wspominać będę bardzo miło. Atmosfera w klubie była taka, że chciało się przychodzić na treningi.Bielsko-Biała podoba mi się bardzo jako miejsce do życia. Mieszkają tu bardzo sympatyczni ludzie, a ci z którymi miałam do czynienia byli zawsze bardzo przyjaźnie nastawieni, dlatego też łatwo było mi się tutaj zaaklimatyzować. Mimo, że jest to daleko od mojego domu - wspomina Szymańska.

Siatkarka bardzo pozytywnie wspominać będzie żywiołowych kibiców BKS Aluprof. Pokusiła się również o wybór najlepszego i najgroszego momentu na Podbeskidziu. - Trudno wybrać jeden taki moment. Najbardziej zawsze cieszyło mnie to, gdy przegrywałyśmy 0:2 i potrafiłyśmy wygrać. Było kilka takich spotkań, w których praktycznie wszyscy nas już przekreślili, a my mimo to potrafiłyśmy wygrać - mówi rozgrywająca w rozmowie z oficjalną stroną klubową.

- Jeśli chodzi o najgorszy moment to chyba 4 miejsce w poprzednim sezonie. To zawsze przykre kończyć sezon porażką. Medal był tak blisko, ale jednak nie udało się go zdobyć. Trudnym momentem była też kontuzja pleców, która zabrała kilka tygodni. Na szczęście mój organizm szybko się regeneruje i dzięki rehabilitacji po tym urazie nie było juz śladu - kończy Szymańska.

bak