Po występach Jana Blażka przeciwko Ruchowi Chorzów i Śląskowi Wrocław wydawało się, że Podbeskidzie wreszcie ma napastnika. Trener Leszek Ojrzyński znów ma problem.

Brak klasowego napastnika to największy kłopot szkoleniowców Podbeskidzia po odejściu Roberta Dejmana. W bieżącym sezonie na pozycji snajpera testowanych było już wielu zawodników. Zimą kontrakty z Podbeskidziem podpisało trzech kolejnych napastników. Mimo tego na szpicy próbowani byli wiosną między innymi Piotr Malinowski i wypożyczony Mateusz Stąporski.

Dopiero w ostatnich dniach błysnął sprowadzony Jan Blażek. Czech wypracował karnego w meczu z Ruchem Chorzów, tydzień później strzelił gola Śląskowi Wrocław. Niestety w ostatnim meczu w Krakowie napastnik doznał kontuzji, która eliminuje go z gry przynajmniej na miesiąc - pisze "Druga Strona".

Kogo więc zobaczymy na szpicy w piątkowym spotkaniu z Cracovią? Spośród zawodników pozyskanych zimą Ojrzyński ma do dyspozycji jeszcze Mikołaja Lebedyńskiego i Charlesa Nwaogu. Ten pierwszy pojawił się na boisku dwa razy: zagrał łącznie 120 minut w meczach z Ruchem i Śląskiem. W żadnym z tych spotkań jednak nie zachwycił. Podobną ilość minut spędził na boisku Nwaogu. W wyjściowej jedenastce znalazł się jednak tylko raz - w pierwszym meczu wiosny przeciwko Widzewowi. Ostatnio Nigeryjczyk narzekał na uraz kolana, ale jest już zdolny do gry.

Wygląda na to, że szkoleniowiec "Górali" postawi na któregoś z wymienionych zawodników. Alternatywą może być jeszcze Krzysztof Chrapek. Filigranowy napastnik ma jednak spory problem ze skutecznością, bowiem ostatniego gola dla Podbeskidzia zdobył 29 maja 2009 roku w meczu z Turem Turek. W rezerwach jego licznik póki co zatrzymał się na dziewięciu trafienaich. Podobny problem - jeszcze za czasów trenera Roberta Kasperczyka - miał wracający do ekstraklasy Adrian Sikora.

red