"Górale" mają spory problem ze stwarzaniem sobie sytuacji podbramkowych, a gole zdobywają po rzutach karnych. Mimo to Podbeskidzie z Chorzowa wywozi trzy punkty.

Początek spotkanie w Chorzowie zdominowany został przez ataki gospodarzy. Piłkarze Ruchu ambitnie poczynali sobie w ofensywie, czego efektem było kilka dogodnych sytuacji pod bramką Richarda Zajaca. Motorem napędowym w chorzowskim zespole był przeżywający drugą młodość Marek Zieńczuk, z kolei problem ze skierowaniem piłki do siatki Podbeskidzia miał Kamil Wołdyka. W samej końcówce pierwszej części gry na moment przebudzili się "Górale". W 33. minucie najlepszą okazję dla gości zmarnował Fabian Pawela, który z kilku metrów nie potrafił pokonać bramkarza "Niebieskich".

Po zmianie stron na murawie warunki gry wciąż dyktowali miejscowi, choć trzeba przyznać, że piłkarze trenera Leszka Ojrzyńskiego nie pozwlali im już na tak wiele jak w pierwszych 45 minutach. Decydujący moment spotkania nastąpił w 74. minucie, kiedy Michał Buchalik sfaulował w polu karnym szarżującego Jana Blażka. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Problem jednak w tym, że napastnik Podbeskidzia był wcześniej na wyraźnym spalonym.

Zdobywcą zwycięskiej bramki z karnego okazał się Marek Sokołowski.

Ruch Chorzów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)
Bramka: Sokołowski (74' z karnego)
Czerwona kartka: Łatka (90' za drugą żółtą)

Ruch: Buchalik - Konczkowski, M. Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski, Babiarz (89. Smektała), Zieńczuk, Starzyński, Włodyka (66. Janik) - Jankowski.

Podbeskidzie: Zajac - Górkiewicz, Pietrasiak, Telichowski, Adu - Sokołowski, Łatka, Iwański, Pawela (69. Sloboda), P. Malinowski (88. Chmiel) - Lebedyński (66. Blażek).

red