Mariusz Mikoda uchodził za jednego z najbardziej utalentowanych lewych obrońców młodego pokolenia. Dziś były zawodnik Podbeskidzia w piłkę nie gra, a w... pokera.

21-letni Mikoda błyszczał w młodzieżowych drużynach Podbeskidzia. Regularnie był powoływany do reprezentacji Polski. W pierwszej drużynie "Górali" grał jednak tylko w Pucharze Polski i pierwszej lidze. Lewy obrońca był zsyłany na kolejne wypożyczenia, w końcu powiedział dość, gdy dowiedział się, że pod okiem trenera Tomasza Świderskiego ma szykować się w trzecioligowych rezerwach.

- Od kilku miesięcy nie gram w ogóle w piłkę - mówi Mikoda. - Przestałem się cieszyć grą, brakowało mi motywacji. Nie chciałem robić czegoś na siłę, a wyjście na trening męczyło mnie - powiedział zawodnik "Faktowi".

Przy karcianym stole odnosi większe sukcesy niż na boisku. Niedawno zajął drugie miejsce w turnieju pokerowym w Wiedniu, za co zgarnął blisko 40 tysięcy złotych.

red