W tym roku sztab szkoleniowy Podbeskidzia wystawił w ataku już sześciu różnych zawodników, którzy łącznie... nie strzelili ani jednej bramki. Największy zawód sprawia na Jan Blażek.

Sprowadzony zimą Blażek zaliczył w tym roku dwa spotkania "Górali" - z Pogonią Szczecin i Lechem Poznań. W meczu z Cracovią nie było go już nawet w meczowej "18", zagrał w rezerwach klubu.

- Słabo wyglądał w Poznaniu, słabo wygląda na treningach i dlatego w sobotę zagrał 45 minut w rezerwach. Teraz będzie miał okazję pokazać się na treningach. Jeżeli będzie prezentował się jak ostatnio, to na pewno go na boisku ligowym nie zobaczymy. Wszystko zależy od niego - mówi szkoleniowiec bielszczan, Leszek Ojrzyński.

Trener wierzy, że Blażek jeszcze pokaże na co go stać. Napastnik lepiej spisywał się podczas sparingów w Turcji. - Oczekiwania wobec niego są o wiele większe. Od takiego zawodnika wymagam mądrości i pomocy drużynie. W meczu i na treningach nie realizował pewnych założeń, a u nas jest zdrowa rywalizacja - przyznaje szkoleniowiec.

red