Przez trzy sety wszystko szło zgodnie z planem. BKS Aluprof odrobił straty z pierwszego spotkania i doprowadził do "złotego seta". W nim było już gorzej przez co awans uzyskały Ukrainki.

W rewanżowym spotkaniu ćwierćfinału Pucharu CEV bielszczanki miały przed sobą niezwykle trudne zadanie. By awansować dalej musiały nie tylko wygrać mecz 3:0 lub 3:1, ale dodatkowo okazać się lepsze w złotym secie. Taka sztuka podopiecznym Mirosława Zawieracza udała się w I rundzie CEV Cup, gdy pokonały ASPTT Mulhouse.

Początek pierwszego seta należał do Ukrainek, które prowadziły 5:1. Gospodynie pokazały góralski charakter i w dalszej części seta wyszły na prowadzenie 21:19. Do końca tej partii trwała zacięta walka. Pierwszą piłkę setową miały przyjezdne, ale bielszczanki odwróciły losy seta i po ataku Karoliny Ciaszkiewicz-Lach wygrały 26:24. Drugi set na początku był wyrównany, ale w połowie seta miejscowe  uzyskały kilka punktów przewagi (14:10). Podopieczne trenera Zawieracza prowadzenie utrzymały do końca i set dzielił je od wygranej.

Trzecia partia od początku należała do gospodyń. Coś zaczęło się w okolicy drugiej przerwy technicznej (17:16), ale potem zespół z Bielska-Baiłej zdobył aż osiem punktów z rzędu wygrywając 25:16 i doprowadzając do "złotego seta". W nim wyrównana walka trwała do stanu 5:6. Potem ton rywalizacji zaczęły nadawać przyjezdne, które odskoczył na cztery punkty (13:9). Mimo ambitnej walki decydująca partia padła łupem zespołu gości, które awansowały do kolejnej fazy Pucharu CEV.

BKS Aluprof - Khimik Yuzhny 3:0 (26:24, 25:19, 25:16) - złoty set 12:15
BKS Aluprof: Nikić, Horka, Lis, Ciaszkiewicz-Lach, Beier, Wilk, Wojtowicz (libero) oraz Trojan.

red