Juraj Dancik związany jest z Podbeskidziem od sześciu lat. Obrońca świętował z drużyną utrzymanie w poprzednich rozgrywkach ligowych oraz wcześniej awans do ekstraklasy.

Trenuje i gra jedynie w trzecioligowych rezerwach. Dancik miał tak skonstruowaną umowę, że w przypadku utrzymania, jego wygasający w czerwcu 2013 roku kontrakt automatycznie został przedłużony o rok i na dodatek zawodnik musiał otrzymać podwyżkę. Jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie, a mimo to nie rozegrał w tym sezonie w ekstraklasie nawet minuty. Z nieoficjalnych informacji wynika, że inkasuje miesięcznie ponad 20 tysięcy złotych.

Tymczasem piłkarz skierował sprawę do sądu, bo uważa, że jako jedyny z zawodników Podbeskidzia nie otrzymuje regularnie wypłat. Działacze uprzykrzają mu również życie w inny sposób. Poza kontraktem wiąże go jeszcze z klubem umowa o pracę. W jej ramach musi przyjść kilka razy w tygodniu do siedziby klubu i wykonywać wtedy prace biurowe.

Dancik już wcześniej był traktowany inaczej niż większość zawodników. Podczas letniego obozu w Cieszynie musiał, podobnie jak Michal Piter-Bucko, codziennie dojeżdżać na treningi z Bielska-Białej, chociaż reszta zawodników zakwaterowana była w pobliskim hotelu.

red