Porażką zakończyła się pucharowa przygoda Podbeskidzia z GKS-em Katowice. Na terenie rywali zespół Czesława Michniewicza uległ dopiero po dogrywce. Nie obyło się bez skandalu.

W 10. minucie z kontratakiem wyszli piłkarze gospodarzy. Janusz Gancarczyk minął obrońców i zatrzymał się dopiero na rękach słowackiego golkipera Podbeskidzia. Sędzia bez wahania wskazał "na wapno? i Gancarczyk stanął przed szansą otworzenia wyniku. Zawodnik gospodarzy wziął długi rozbieg i trafił tylko w słupek. Po tej sytuacji gra się wyrównała. Najaktywniejsi w drużynie Podbeskidzia byli bez wątpienia Damian Chmiel i Marcin Wodecki, którzy kreowali całą grę ofensywną. W końcówce pierwszej połowy ewidentnie faulowany w polu karnym gospodarzy był Chmiel, lecz sędzia nie odważył się zagwizdać przewinienia.

W drugiej połowie tempo nieco spadło. Piłkarze nadal starali się zdobyć bramkę, ale bez skutku. Dziwne sytuacje, głównie za sprawą arbitra zaczęły dziać się w 73. minucie. Po rzucie rożnym miejscowych kontratak wyprowadzali gracze Podbeskidzia. Po zakończonej strzałem akcji, sędzia wrócił pod nasze pole karne i... wyciągnął czerwoną kartkę dla Franka Adu Kwame, wyrzucił na trybuny Czesława Michniewicza i zarządził rzut karny dla gospodarzy. Tym razem wykonawcą stałego fragmentu gry był Duda i wykończył go pewnie.

Już po chwili z rzutu wolnego dośrodkował Adam Deja, na piłkę odpowiednio nabiegł Błażej Telichowski i obrońca "Górali" mógł cieszyć się z wyrównania. Takim wynikiem zakończył się regulaminowy czas gry. W 104. minucie miała miejsce kluczowa akcja meczu. Przemysław Pitry, który zdaniem wszystkich znajdował się na pozycji spalonej, otrzymał dokładne podanie i pokonał Ladislava Rybanskiego zapewniając swojej drużynie awans do kolejnej rundy.

GKS Katowice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:1)
Bramki: Duda (73' z karnego), Pitra (104') - Telichowski (77')

Podbeskidzie: Rybansky - Deja, Konieczny, Telichowski - Chmiel (100. Górkiewicz), Kupczak (75. Malinowski), Urban, Łatka, Adu - Wodecki, Żegleń (67. Chrapek).

red