Wciąż nie wiadomo kiedy do gry wróci Richard Zajac. W tej sytuacji działacze Podbeskidzia poszukują klasowego bramkarza. Brakuje nadal ofensywnego pomocnika.

Zero zwycięstw, tylko jeden zdobyty punkt i aż osiem straconych bramek - to bilans Podbeskidzia Bielsko-Biała po trzech pierwszych kolejkach. Mimo nie najlepszego startu, w Bielsku-Białej zachowują chłodne głowy. - Żadnych rozmów dyscyplinujących nie planuję. Z trenerem jesteśmy w stałym kontakcie i na bieżąco rozmawiamy o wszystkich problemach. Obaj mamy podobne spojrzenie na wszystkie sprawy. Zachowujemy pełen spokój i z optymizmem spoglądamy w przyszłość - przyznaje prezes klubu, Wojciech Borecki.

Jakie to problemy? Brak typowej "dziewiątki". W najbliższych dniach do Bielska-Białej przyjedzie kilku zawodników (zagranicznych) na testy. Prezes zapewnia, że nie ma tematu pozyskania Mateusza Cetnarskiego. Jest za to temat... bramkarza.

Ma to związek z przedłużającą się kontuzją Richarda Zajaca, który wczoraj pojechał do kliniki w Poznaniu na dodatkowe badania. - Jego absencja się przedłuża, a ja nie wiem, na czym stoję. Musimy być w stu procentach przekonani, czy będziemy mogli na niego liczyć w perspektywie dwóch tygodni, czy też dwóch miesięcy. To dla nas trudna sytuacja. Nie byliśmy na nią przygotowani, przecież do finansowych krezusów nie należymy. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to będziemy musieli podjąć stosowne decyzje, bo nie możemy sobie pozwolić na to, aby zostać przez dłuższy czas tylko z jednym wartościowym bramkarzem - podkreśla Borecki w "Sporcie".

red