To były dwie różne połowy w wykonaniu zespołu Podbeskidzia. Po bramce Marcina Wodeckiego bielszczanie prowadzili w Gdańsku, ale w końcówce dali sobie wydrzeć zwycięstwo.

Spotkanie w Gdańsku rozpoczęło się optycznej przewagi Podbeskidzia, które od samego początku próbowało rozgrywać piłkę. Z kolei napastnicy miejscowych notorycznie łapani byli na pozycji spalonej przez defensywę bielszczan. Pierwszą groźną akcję pod bramką Mateusza Bąka zawodnicy trenera Czesława Michniewicza przeprowadzili w 17. minucie, gdy minimalnie chybił Bartłomiej Konieczny. Sześć minut później nie pomylił już jednak Marcin Wodecki. Skrzydłowy dał prowadzenie gościom uderzeniem głową po dośrodkowaniu Aleksandra Jagiełło.

W 30. minucie bliski wyrównania był Mateusz Machaj, ale świetnie w tej sytuacji zachował się debiutujący Ladislav Rybansky. Słowacki golkiper w drugiej połowie również w 66. minucie po strzale Przemysława Frankowskiego uratował swój zespół przed stratą bramki. Na jedenaście minut przed końcem spotkania gdańszczanie zdołali jednak doprowadzić do remisu. Zepchnięci do głębokiej defensywy piłkarze Podbeskidzia pozwolili na zbyt wiele Daisuke Matsui. Błąd w tej sytuacji popełnił również Rybansky.

Dziesięć minut później Japończyk po raz drugi znalazł sposób na bielską defensywę. Gdy wydawało się, że pojedynek zakończy się wygraną Lechii, w doliczonym czasie gry podanie z rzutu wolnego Rudolfa Urbana wykorzystał Błażej Telichowski.

Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (0:1)
Bramki: Matsui (79', 89') - Wodecki (23'), Telichowski (90')

Lechia: Bąk - Deleu, Bieniuk, Madera, Oualembo - Wiśniewski (87. Tuszyński), Pietrowski, Dawidowicz, Machaj (56. Frankowski), Matsui - Duda (52. Grzelczak).

Podbeskidzie:  Rybansky - Górkiewicz (40. Szymanek), Pietrasiak, Konieczny, Telichowski - Łatka, Sloboda - Wodecki (73. Malinowski), Kołodziej (62. Urban), Jagiełło - Pawela.

bak