Ewa Farna. Twarz przeprowadzonej w Czechach kampanii ?Postaw na polskość?.

19 lat i tyle sukcesów na scenie muzycznej, że nie sposób ich wymienić. Studentka prawa. Polka z Zaolzia. Głęboko osadzona w tradycji, tak rodzinnej, jak i zaolziańskiej. Ikona młodego Zaolzia. Dosłownie, gdyż podczas ostatniego spisu ludności była twarzą kampanii ?Postaw na polskość?. Zarówno w Polsce, jak i w Czechach znana głównie jako piosenkarka, gwiazda młodzieżowej muzyki pop-rockowej. Jako człowiek ? przede wszystkim przedstawicielka polskiej społeczności na Zaolziu. Ewa Farna.

Dusza z gór

Rodzice pochodzą z dwóch krańców Zaolzia ? ojciec z dolan, z Błędowic, a matka z Trzyńca. Babcia od strony mamy z Jabłonkowa. Jak wyliczyła sama Ewa, jest w 25 procentach góralką, w 75 zaś dolanką, z bardziej przemysłowych części Zaolzia. Zapytana, co w jej charakterze przeważa, nie stroni jednak od góralszczyzny, wręcz przeciwnie. Zresztą do tej pory na sztandarowych imprezach regionalnych, jak Gorolski Święto w Jabłonkowie czy Bal Góralski w Mostach koło Jabłonkowa, nie wstydzi się zakładać tradycyjnego stroju ludowego.

? Zawsze jakoś tak czułam, że jestem dziewczyną z gór, nie tylko ciałem, ale i duszą. Nie jest to jednak tak ważne, ponieważ traktuję Zaolzie jako całość. Myślę, że jest nas zbyt mało, żeby jeszcze się dzielić. Czuję się więc po prostu dziewczyną tu, stela. Mieszkam w Wędryni, która też jest na pograniczu gór i dolan ? mówi Ewa. Mieszka z rodzicami oraz bratem Adamem i siostrą Magdaleną. Gdy cała najbliższa rodzina, z kuzynami, zasiądzie za stołem, jest ich około dwudziestki. ? Utrzymujemy bliskie i dobre kontakty z rodziną, jednak nie możemy mówić o domu wielopokoleniowym ? mówi mama Ewy, Karin Farna.

Ze wspólnej skrzyni

Artystyczną karierę Ewa Farna zaczęła bardzo wcześnie ? właśnie w zespole ludowym ? ?Błędowianie? z Błędowic. ? Tatuś prowadził tam zespół taneczno-muzyczny, więc chodziłam na próby. Później jednak zaczęłam też grać na fortepianie, jeździć na nartach. Zaprzątało mnie wiele innych spraw i już nie ćwiczyłam w zespole, ale do tej pory często chodzę na jego występy i zawsze chętnie do tego powracam ? mówi Ewa. W jej wypowiedziach znamienne jest, że nawet publicznie, przed sporym audytorium, wyraża się o rodzicach ?mamusia? i ?tatuś? lub ?tato?, co, przyznajmy, zwłaszcza w świecie młodzieżowego show-biznesu, nie jest zbyt popularne. Widać więc wyraźnie, jak wielkie jest przywiązanie młodej piosenkarki do rodziny. Jest w pierwszej kolejności człowiekiem z solidnym kręgosłupem tradycyjnych wartości, a dopiero później gwiazdą muzyczną. Nastolatka w świecie show-biznesu, która z takim szacunkiem podchodzi do tradycyjnych wartości, to ewenement. Jak jej rodzicom udało się to osiągnąć? ? Myślę że przede wszystkim trzeba dużo rozmawiać i pokazywać własnym życiem. Nigdy nie zastanawialiśmy się nad tym, czy jesteśmy dobrym przykładem. Po prostu żyjemy po swojemu. Kiedy w gazetach, telewizji pojawia się jakiś temat, to dyskutujemy o tym. Myślę że to właśnie jest kształtowanie poglądów. Jest to taka skrzynia, do której ciągle się coś daje, a potem się wyciąga. Teraz przyszedł taki czas, że Ewa wyciąga z niej takie myśli, które kiedyś włożyliśmy tam wspólnie ? mówi mama piosenkarki.

Rodzinna szkoła

Oczywiście Ewa chodziła do polskiej szkoły podstawowej w rodzinnej Wędryni. Wówczas było ich w klasie czternaścioro. ? To tworzyło taką naszą, rodzinną, piękną atmosferę. Wszyscy znaliśmy się, byliśmy przyjaciółmi. To inaczej wpływa na psychikę człowieka. Szkoła z trzema tysiącami uczniów to coś innego niż szkoła, która wygląda jak druga rodzina. Zwłaszcza w wieku, kiedy człowiek najbardziej jest pod wpływem tego, co się dzieje wokół, najbardziej się rozwija. Dlatego bardzo cenię tę atmosferę ? mówił Ewa z perspektywy absolwentki szkoły średniej, która właśnie zdała na studia. Gimnazjum (według czeskiego programu odpowiednik liceum w Polsce) Ewa Farna również wybrała polskie.

? Pytano mnie, czy nie chcę kształcić się w kierunku muzycznym. Nie chciałam jednak nauki kontynuować w czeskiej szkole, wolałam pozostać w środowisku polskim. Teraz wybrałam studia w Warszawie. Ciągle czuję, że mój język polski nie jest piękny i bogaty; słownictwo jest skromne. Właśnie to chcę zmienić ? mówi otwarcie młoda gwiazda.

Po naszymu

? Jestem Polką, otaczałam się Polakami, tak się czuję, tak zostałam wychowana. Z Czechami owszem, spotykało się na podwórku czy w sklepie. Ale mówiłam gwarą. W zasadzie mój pierwszy kontakt z językiem czeskim, poza szkołą, miałam jako trzynastolatka. To był wywiad w czeskim programie. Odpowiadałam bardzo lakonicznie ? wspomina piosenkarka, która obecnie śpiewa zarówno po polsku, jak i po czesku, choć przyznaje, że nad dobrym śpiewem w tym drugim języku musiała solidnie popracować. ? Na początku miałam spory problem z precyzyjną wymową języka czeskiego. Jest mnóstwo niuansów wymowy, które w języku mówionym aż tak nie przeszkadzały. Musiałam je jednak opanować, aby śpiewać. Są znaczne różnice pomiędzy czeskim z rejonu ostrawskiego, a praskim. Sporo musiałam pracować, aby nie mieć dialektu ostrawskiego, a śpiewać językiem środkowoczeskim. To była żmudna praca ? wspomina i dodaje, że jednak lepiej jej się śpiewa się po polsku. ? Nie jest tak twardy, jak czeski. Jest bardziej śpiewny i akcent lepiej pasuje do muzyki. Zapytana natomiast, w jakim języku myśli, bez wahania odpowiada, że gwarą cieszyńską. 

Postaw na polskość

Nie samą muzyką jednak żyje młoda gwiazda. Bardzo bliskie są jej sprawy Zaolzia. Mówiąc o specyfice Zaolzia, zwraca uwagę na zbyt nikłe kontakty polskiej młodzieży z Zaolzia z rówieśnikami w Polsce. Wspomina, jak podczas szkolnego wyjazdu do Polski myślała, że mówi nowoczesnym, młodzieżowym językiem polskim, podczas gdy okazało się, że używała archaizmów językowych sprzed pół wieku. ? Takie zwroty polskie znaliśmy ze szkoły. Język żyje, ma nowe związki frazeologiczne, nowe skojarzenia, słowa, a my mamy za mało kontaktów z Polakami w Polsce, aby za tymi zmianami nadążyć ? zauważa Ewa. Studia wybrała w Warszawie. Ku zaskoczeniu wielu ? prawnicze. Z jednaj strony, aby móc później pomóc rodakom z Zaolzia. Z drugiej, żeby dbać o własne interesy. ? Chciałabym tu wrócić i coś zdziałać, ale muszę przyznać, że trochę egoistycznie wybrałam kierunek. Interesuje mnie prawo autorskie. Ludzie myślą, że praca piosenkarki to tylko wyjście na scenę i śpiewa. Jestem normalną dziewczyną. To co robię, to hobby. Kocham to, ale jest to również praca. Sesje zdjęciowe, wywiady, rozdawanie autografów. Do tego dochodzą kwestie administracyjne. Chcę wiedzieć, co podpisuję, jak do tego podejść, żeby było dobrze, zgodnie z prawem. Nie wiem, czy skończę te studia. Prawo to trudna dziedzina. Czy dam radę? Byłabym głupia, gdybym poświęciła siedem lat owocnej pracy dla czegoś nowego, co może się nie udać ? dodaje realistycznie. Czy po studiach wróci na Zaolzie, na prowincję na pograniczu dwóch państw, dwóch kultur, do rodzinnej wsi? ? Nie chcę mówić nic z całą pewnością. Jasne, że powiem, że wrócę. Bo chcę wrócić, ale jak będzie naprawdę, pokaże życie ? kwituje rezolutnie. Na spotkaniu w Książnicy Cieszyńskiej w lipcu 2012 r. red. Mirosław Sokół, zapytał, czy można żyć w świecie show-biznesu, mieszkając w Wędryni?

? Jak widać, można ? odpowiedziała młoda gwiazda. ? Chcę zwiedzać, podróżować po świecie, poznawać inne kultury, bo mnie to interesuje, ale wrócić tutaj i wychować swoje dzieci ? o ile będzie taka możliwość, że moje dzieci będą mogły tutaj kształcić się w języku polskim ? bez wahania mówi Ewa Farna. ? Dlatego chcę wspierać polskość na Zaolziu. Piosenkarka wzięła udział w kampanii ?Postaw na polskość?. ? Chciałam pokazać młodej generacji, bo do tej chyba przemawiam najbardziej, żeby nie wstydziła się polskości. W całej kampanii nie chodziło o to, aby kogoś przekonywać, że jest Polakiem, czy namawiać czeską młodzież, aby deklarowała się za polskością. To byłby nonsens. Chodziło o to, żeby ludzie, którzy mają polskie korzenie, polskich rodziców, a przyjaźnią się z Czechami i są bardzo blisko asymilacji, nie bali się powiedzieć kolegom: ? Jestem Polakiem i jestem z tego dumny. Jestem naturalnie bilingwistyczny i jest to super. Do tego chciałam dojść. Nie wiem, na ile mi się to udało... Jak Czech powie ? Jestem Czechem i jestem z tego dumny, to mu przyklasnę. Jeśli natomiast ktoś jest Polakiem, a mówi o sobie, że jest Czechem i nie potrafi dogadać się z własną babcią, to jest to smutne i przykre ? wyjaśnia swą postawę wobec polskości Ewa Farna.

Kolory włosów

Autorytetami są dla niej Nelson Mandela, Dalajlama, Wacław Havel, Jan Paweł II... To osobowości warte uwagi. ? Bono z zespołu U2 jest muzykiem, ale robi też bardzo dużo dobrych rzeczy w świecie polityczno-społecznym. Największym autorytetem dla mnie są jednak rodzice. Uważam, że powinni być autorytetem dla wszystkich młodych ludzi ? stwierdza Ewa Farna. ? Nie czuję się przedstawicielką naszej generacji, a raczej ? jak ja to określam ? degeneracji. Często jestem ?oldschoolowa? ? stwierdza. Otwarcie przyznaje, że jest osobą wierzącą ? ewangeliczką, choć uważa to za sprawę prywatną. Wiara bardzo dużo pomaga jej w życiu. ? Człowiek codziennie musi dokonywać wyborów w sprawach błahych i poważnych. Musi mieć zatem jakąś podstawę, grunt, którego warto i trzeba się trzymać. Ja mam rodzinę i wiarę. Dla mnie dziesięć przykazań to zasady moralne. Wiara to droga, którą wybrałam świadomie, potwierdziłam to konfirmacją. Nie jest to przymus. Broń Boże, żeby to się stało przymusem, gdyż wszystko, co jest przymusem, u człowieka budzi niechęć. Bardzo fajnie, że wiara jest drogą, którą możemy wybrać. Ja ją wybrałam ? mówi z przekonaniem. W jej wewnętrznym świecie czytelny jest podział na to, co w życiu istotne, a co jest tylko mało znaczącym dodatkiem. ? Gdy na przykład zmieniłam kolor włosów, wszyscy pytali: ? Dlaczego? W mediach pojawiły się spekulacje, co to oznacza, symbolizuje. To było niesamowicie męczące. Zmieniłam kolor włosów, bo miałam na to ochotę, nie dopatrywałam się w tym żadnego głębszego znaczenia ? zapewnia.

Na swoim

Dla młodej piosenkarki rodzina jest ostoją, również ostoją polskości. Jakie zatem miejsce w wychowaniu zajmowała dla nich polskość? ? Zawsze te sprawy były dla nas ważne. Wiadomo, że to, czym się żyje w domu, automatycznie ?przelewa się? na dzieci. To, co Ewa czuje, jest chyba dowodem, że polskość jest u nas żywa na co dzień ? mówi Karin Farna, mama Ewy. ? Polskość postrzegamy naturalnie, jak każdy Polak. Pewnie Polacy żyjący za granicą mają odmienne spojrzenie na sprawy narodowościowe. My z przynależności do naszego narodu jesteśmy dumni ? dodaje Tadeusz Farny, tata Ewy. Skoro tak bardzo zależy Farnym na polskości, osoby spoza Zaolzia mogą zastanawiać się, dlaczego nie przeprowadzili się w granice ojczyzny. Czy nie mieli takich pomysłów? ? Absolutnie, nigdy. Jesteśmy w domu. Ja jestem z Trzyńca, mąż z Grodziszcza koło Hawierzowa. Ale to wszystko jest krąg trzydziestu kilometrów. Wędrynię wybraliśmy dość przypadkowo, akurat tam spodobał się nam dom, natomiast chcieliśmy mieszkać na Zaolziu ? mówi Karin Farna. ? Nie mamy powodów,  aby opuszczać swoje tereny ? dodaje Tadeusz Farny.

Piastować ojczystą mowę

Rodzina Farnych jest jednoznacznie polska. Wiadomo jednak, że na Zaolziu postępuje proces asymilacji. Młodzi ludzie często nie baczą już na dobór towarzystwa, a nawet partnerów jedynie pod kątem polskiej społeczności. Co o mieszanych małżeństwach sądzi osoba tak głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze jak Karin Farna? ? Gdybym znalazła Czecha mojemu sercu miłego, to pewnie wyszłabym za niego. Myślę, że miłość ma priorytet przed narodowością. Nie miałam, jako panna, przekonania, że mój wybranek musi być koniecznie Polakiem, ale bardzo mi się podobało, że był. Zresztą wszyscy w młodości żyliśmy życiem zespołów tanecznych, polskiego środowiska, to i tak samo kształtowały się nasze przyjaźnie. Miłości zazwyczaj szuka się w swoim środowisku. Miałam to szczęście, że ją znalazłam ? mówi Karin Farna. Jej młodość upłynęła w nieodległych, a jednak zupełnie innych czasach. O ile dla jej pokolenia naturalne było życie w środowisku własnej społeczności lokalnej, a ta była w większości polska, o tyle nie jest to już wcale oczywiste dla otwartego na Europę pokolenia jej córki. Zwłaszcza odkąd zaczęła koncertować w stolicach obu państw i innych regionach. Znacznie bardziej realne więc jest, że ona swą miłość znajdzie już poza polską społecznością na Zaolziu. Jak wtedy zareagują rodzice? ? Na pewno wolałabym, aby znalazła partnera tutaj, ale jeśli znajdzie gdzie indziej, to trudno. Myślę, że ważniejsze jest to, żeby swoje dzieci uczyła języka ojczystego ? gdziekolwiek na świecie się znajdzie ? aby swoją mowę ojczystą piastowała tak, jak robiło się to u nas w domu. Przeszkadzałoby mi, gdyby partner córki był człowiekiem nietolerancyjnym dla naszych spraw ? mówi Karin Farna.

Być aktywnym

Asymilacja jest na Zaolziu faktem. W szkołach polskich jest mało dzieci. Czy jest na to lekarstwo? ? Spotykać się. Myślę, że na Zaolziu jesteśmy nadal bardzo aktywni. Mamy znacznie więcej imprez niż Czesi. Mimo że jest ich więcej, to jednak u nas więcej się dzieje. Żyjemy ?bardziej razem?. Myślę, że to, co Ewa powiedziała po spisie powszechnym, jest bardzo trafne. Nieważne, ile nas jest, ważne jest, co robimy. Ważne, żeby być aktywnym, działać ? podkreśla Karin Farna. ? Asymilacja jest zjawiskiem obiektywnym, które zachodzi pomimo usilnych starań o jego powstrzymanie. Aby mu nie podlegać, trzeba po prostu wiedzieć, kim się jest. Na to pytanie odpowiadamy edukacją od przedszkola. Kto ty jesteś ? Polak mały, jaki znak twój ? Orzeł Biały ? przekonuje Tadeusz Farny. Polacy na Zaolziu tworzą pewną wspólnotę coraz bardziej otwartą na innych, wciąż jednak łączą ją silne więzy przyjacielskie. To między innymi sprawiło, że kariera piosenkarska Ewy rozwijała się w takim tempie. ? Producenta, Leszka Wronkę, który zaproponował Ewie współpracę, znaliśmy osobiście. Mieliśmy od początku do niego zaufanie, był naszym kolegą. Gdyby nie to, pewnie nie poszlibyśmy na całość. To, że się znaliśmy, stwarzało bardzo dobry klimat do współpracy. Gdyby przyszedł ktoś obcy, bylibyśmy na pewno bardziej ostrożni ? przyznaje mama artystki.

Mimo silnych więzi wspólnotowych zaolziańskich Polaków problemów jest sporo, zarówno we współżyciu z Czechami, jak i w obrębie własnej wspólnoty. ? We współżyciu ludzi (Polaków z Polakami, Czechów z Czechami, Czechów z Polakami, Niemców z Rosjanami itp.) ważne jest, aby szanować się wzajemnie i znaleźć w sobie tolerancję dla innych poglądów. Umiejętność współżycia jest niełatwa, nasze mikrospołeczeństwo uczy się jej przez dziesięciolecia, ba, nawet stulecia i trudno tłumaczyć ludziom ?spoza? problemy naszego dnia powszedniego. Aby je zrozumieć, trzeba tu żyć ? kwituje Tadeusz Farny.