Zachęcam do lektury Kalendarza Beskidzkiego AD 2019!

                                                                                        Red. Jan Picheta

Nowy Kalendarz na rok przyszły można nabyć przede wszystkim w księgarni Klimczok w Bielsku-Białej.

Zapraszam także na promocyjne spotkanie z autorami, redaktorami, wydawcami i bohaterami bieżącego rocznika.

 

27 listopada 2018 g. 18.00

Kubiszówka - ul. Słowackiego 17

 

Wypisy z Kalendarza Beskidzkiego 2019:

 

Ewa Janoszek:

Na kartkach okładki - Mięsisty ornament  

Neobarokowy przepych wystroju willi Emanuela Rosta jun. kipi bogactwem ornamentów, złagodzony monochromatyczną tonacją okładki. Twarz kobiety - motyla wyziera znad pustego kartusza, niczym klejnot w zagadkowym herbie. Mięsisty ornament małżowinowy w swojej amorficznej formie przywarł do ściany...

 

Dobrosław Barwicki-Picheta:

Wszyscy Pietrzykowscy. 

Eugeniusz Pietrzykowski często wyjeżdżał z kuchni po różne produkty spożywcze, m.in. po pieczywo do piekarni. Bywał tam po głodowe porcje pod eskortą esesmanów. Gdy nikt

nie widział, niemiecki piekarz zawsze mu wsuwał do kieszeni bułkę. Po wyjściu z obozu przez długie lata Eugeniusz Pietrzykowski utrzymywał kontakt z niemieckim piekarzem, dzięki któremu mógł przeżyć Dachau. Gdy Amerykanie wyzwolili obóz, Eugeniusz Pietrzykowski ważył ok. 40 kg przy wzroście ponad dwa metry! Piekarz jeszcze przez długie lata przysyłał mu paczki (...).

 

Jarosław Hess - socjolog, były działacz opozycji antykomunistycznej z Bielska-Białej:

30 lat minęło! 

- Walter Benjamin powiedział, że faszyzm jest skutkiem nieudanej rewolucji. Myślę, że rządy PIS-u też są wynikiem nieudanej rewolucji. Zasada jest podobna, choć oczywiście nie porównuję PIS-u do faszyzmu. (...) Jesteśmy przez kolejne władze traktowani jak mięso armatnie, które trzeba ukształtować według jakiejś ideologii tak, by słuchało wodza. I ten deficyt demokracji mamy do dziś.

 

Mieczysław Słonina:

Syn  

    pożegnał się z domem stojącym samotnie na łagodnym stoku. Uścisnął z rodziną, z ojcem,

matką, siostrą. Jedzie do Ameryki. Stąd, z gór przenosi się na Wielką Równinę. Zieleń rodzinnych gór zamieni na robotniczą, spoconą zieleń dolara. Ubrał garnitur, matka zawiązała krawat, przy nodze czuwa walizka. Syn za chwilę pójdzie na autobus. Milczą.

- Jeszcze pokrzywy za stajnią wykoś - niespodziewanie ojciec. 

 

Aisza Hadyna:

Walka o miłość 

- Pani ojciec znany jest na drugiej półkuli, a Pani jest taka zwyczajna.

Stałam przed tablicą w tym moim czarnym chałaciku z białym kołnierzykiem i czułam się jak zbity pies.

- Musi Pani starać się bardziej niż inni, bo wszyscy na Panią patrzą - kontynuował profesor Cyrulik, nasz polonista, który miał zwyczaj mówić do nas per pani, choć było to liceum. Jacy wszyscy? - pomyślałam. Chyba te 40 moich koleżanek z klasy, z których każda myślała podobnie jak ja, czyli jak by tu zrobić, żeby nic nie robić. Czyli maksimum sukcesu przy minimum wysiłku. Teraz wiem, że to niemożliwe i wiem, że miarą sukcesu jest ciężka, wytrwała praca. A talent? Talent to tylko cenna możliwość. Mój ojciec miał wielki talent, a pracował jak koń w zaprzęgu.

 

Janusz Okrzesik:

Ulica Komorowicka 

Niedawno znów wróciłem na Komorowicką. Wracając, zauważyłem, że na pierwszym Rynku w Białej stoi nadal budka z lodami. (...) kupię, przypomnę sobie smak dzieciństwa. (...) Na odchodnym mówię Pani z kiosku, że pierwszy raz to kupowałem lody w tym miejscu ze 47 lat temu, w pierwszej klasie chyba. A ona tak spojrzała na mnie i mówi: to chyba u mnie Pan kupował, bo ja to już 48 lat sprzedaję te lody!

 

Katarzyna Żaczek:

Mańka 

       Pani Kazimierze Majiczek

Wałowa tętniła miarową melodią obcasów. Uzbrojona w mini wędrowałam w kierunku dworca PKS, aby zostać połkniętą w gardzieli błękitnego autobusu, wypluwającego ludzi na przystankach po naciśnięciu guzika. Czas się przesuwał powoli. Gdzieś w jego szczelinie usłyszałam męski głos. - Weź pani wronę - powiedział. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Palant. Nie lubiłam takich prostackich zaczepek...

 

Lech Kotwicz:

Podróż z Jolantą

Nie było tłoku, zakupiłem bilet i klapnąłem na cztery litery. Wydychałem siebie, zastanawiając się, czy komunikat ze szczekaczki mógł być inaczej sformułowany, że na przykład od słów Uwaga podróżni! Pobudka zaspani zasrańcy! (...) Zmiana toru, wyjątkowo do Katowic zasuwamy na wyznaczonym odcinku tak jak do Żywca. Uwaga! Powtarzam komunikat na żywca: Kochani podróżni, zatopieni w podrzędnych myślach i inni zaspańcy!

 

Urszula Bożałkińska: 

Agata

W wykazie łupów znajdowało się też pudełko po butach ze zwłokami noworodka

i co do tego przedmiotu kradzieży Agata stanowczo zaprotestowała.(...): - Pani sędzia rozumie, przysięgam na głowę mamy i taty, że trupa nie ukradłam. Ja rozumiem, pieniądze, złoto, może nawet kołnierz z lisa, to można sprzedać, ale po co mi trup noworodka!?

 

Gabriela Lazarek: 

Ścierwa rzucają racami 

Wczoraj na Marszu Kobiet wraz z kilkoma innymi osobami odpaliłam symboliczną czarną racę. Akurat znalazłam się w pobliżu osób z racami i natychmiast postanowiłam do nich dołączyć. Dwa lata temu 11 listopada na Marszu Niepodległości nie tylko odpalono tysiące rac (...), lecz również rzucano nimi w nas. Kilka osób miało popalone kurtki, spalono trzymany przez nas baner. Policja nie reagowała. Wczoraj Angelikę Domańską i mnie w ciągu kilku sekund policja dopadła i w brutalny sposób wyprowadziła z tłumu. Angelika jest w dziewiątym miesiącu ciąży...