Smakowity jak domowe jadło

 

W bielskich księgarniach ukazał się Kalendarz Beskidzki 2017 – jeszcze ładniejszy niż dotychczasowy, uhonorowany w tym roku przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.

 

W bielskich księgarniach ukazał się Kalendarz Beskidzki 2017 – jeszcze ładniejszy niż dotychczasowy, uhonorowany w tym roku przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich Nagrodą im. Aleksandra Milskiego za to, że "jest z czytelnikiem przez cały rok. Jego zawartość: opowieści, wiersze, zdjęcia, wspomnienia, biografie ludzi, rodzin, miejsc, mogą być wielokrotnie czytane, smakowane jak domowe jadło, co to żywi, pociesza i jest niezapomniane." [z rekomendacji Jury Selekcyjnego SDP – przyp. red.].

– Nagroda zmobilizowała nas do jeszcze bardziej twórczej pracy. Wraz z prezesem Towarzystwa Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia, wydawcą rocznika, Grażyną Staniszewską, grafikiem Piotrem Wisłą oraz szefem drukarni "Dimograf" Dariuszem Mrzygłodem zrobiliśmy burzę mózgów – powiada redaktor naczelny Jan Picheta. – Postanowiliśmy zaprosić do współpracy mieszkającą w USA artystkę, dr sztuki Agnieszkę Nowińską, aby współtworzyła z Piotrem Wisłą szatę graficzną i stworzyła kilkanaście grafik początkowego kalendarium. W efekcie powstało dzieło, które – jak mniemam – znacząco zmienia estetykę naszego rocznika. Aby czytelnicy podczas lektury mieli bardziej komfortowe warunki, zwiększyliśmy format rocznika (obecnie wynosi 21 na 21 cm), a także stopień czcionki. Nowy format spowodował m.in., że zdjęcia i czcionka są większe i bardziej czytelne. Ponadto książka po otwarciu nie zamyka się, jak w przypadku dotychczasowego formatu zeszytowego. Zrobiliśmy jednocześnie ukłon w stronę dotychczasowych wiernych czytelników. Niektórzy kolekcjonerzy mają bowiem ustawione równiutko na półkach wszystkie lub niemal wszystkie edycje Kalendarza Beskidzkiego, który ukazuje się od 1960 roku. Zmiana formatu nie zmieni wiele w czytelniczych biblioteczkach, gdyż wysokość grzbietu pozostała ta sama – twierdzi redaktor naczelny Jan Picheta.

Nowy numer Kalendarza Beskidzkiego zawiera wiele tekstów o niezwykłych postaciach naszego regionu, pojmowanego bardzo szeroko, gdyż od Soły aż po Ostrawicę. Są tak fascynujące teksty jak rozmowy ze Zbigniewem Preisnerem (Małgorzata Skórska) czy Robertem Koniecznym (Tomasz Malkowski). Zapewne niewiele osób wie, że autor muzyki do 17 filmów Krzysztofa Kieślowskiego, zdobywca wielu światowych nagród, urodził się w... obecnym Klubie Nauczyciela przy ul. Wzgórze naprzeciw Zamku Sułkowskich.

Wybitny architekt Robert Konieczny osiadł w Brennej, gdzie wybudował prywatny dom, wspaniałą "Arkę Koniecznego", która może stać się mekką młodych architektów. Katarzyna Żaczek poświęciła swój tekst Fabryka pasji Jacka Proszyka znanemu bielskiemu historykowi. Szymon Broda opisuje wybitną osobowość sędzi Marty Garapich – globtrotera w todze, a Jan Picheta – Poetki z bystrzańskiego getta Joanny Fligiel. Małgorzata Kozłowska rozpoczynała studia w łódzkiej "Filmówce" z Januszem Gajosem, a stała się legendą bielskiej sceny dramatycznej. Pisze o tym Magdalena Legendź w artykule Chciałam być kim innym. O autorce najwspanialszych na świecie drzeworytów sztorcowych Jadwidze Smykowskiej i jej pogmatwanej życiowej drodze pisze Krzysztof Morcinek.

Źródłem inspiracji plastycznych były dla Agnieszki Nowińskiej bielskie portale. To samo źródło powodowało Juliuszem Wątrobą (autorem 12 niezwykłych wierszy o portalach) oraz dr Ewą Janoszek, która napisała na ten temat 14 prozatorskich impresji.

– Bielskie portale stanowią istotny akcent ideowy i graficzny nowego wydania Kalendarza Beskidzkiego. Bardzo się cieszę, że zainspirowały kilka osób o sporym potencjale artystycznym do stworzenia niepowtarzalnego pejzażu intelektualnego i estetycznego naszego rocznika – uważa redaktor Jan Picheta. – Mam nadzieję, że Kalendarz Beskidzki Anno Domini 2017 będzie się podobał czytelnikom. Rocznik  może być także znakomitym prezentem dla osób zainteresowanych historią i współczesnością naszego regionu – dodaje redaktor kalendarza.