Magdalena Dziadek

 

Muzyczne Podbeskidzie w PRL i III RP

 

W dziejach kultury muzycznej Podbeskidzia  i całego regionu, którego jest ono częścią, rok 1989 nie był przełomowy. W rzeczywistości był on „próbą wytrzymałości” dla istniejących – od lat kilkudziesięciu czy choćby dziesięciu – instytucji, mierzoną według skali kryzysu, który dawał się we znaki całej polskiej kulturze muzycznej od końca lat 70. XX w.

 

Nadprodukcja kadr

 

Symboliczną datą początku kryzysu – paradoksalnie bliską hucznemu jubileuszowi 30-lecia PRL, był rok 1975, w którym dokonano reformy administracyjnej kraju, dzieląc go na 49 województw. Dla kultury muzycznej oznaczało to początek (pozornej) demokratyzacji. Oto w ośrodkach zaliczanych dotąd do tak zwanej „Polski B” i uważanej przez „metropolię” za kulturalną pustynię, zaczęły nagle powstawać teatry, filharmonie, festiwale. Niezwykłą intensywność życia kulturalnego, mierzoną liczbą inicjatyw młodych, nie liczących się dotąd środowisk łatwo wytłumaczyć nadprodukcją kadr. O zbyt dużej liczbie państwowych szkół muzycznych wszystkich stopni mówiło się już w latach 50. XX w. W latach 70. ich liczba zaczęła jednak rosnąć –  utworzono np. filie szkół wyższych, by znaleźć dodatkowe miejsca pracy dla pedagogów. We wszystkich uczelniach zwiększano liczbę studiujących. Mimo narastającej emigracji zarobkowej absolwentów uczelni muzycznych powstało w ich kręgu ukryte bezrobocie. Częste decyzje o zmianie zawodu łączyły się również z pauperyzacją muzycznej profesji. – Grać lub śpiewać chcą wszyscy. Z tego również żyć – podsumowała oczekiwania absolwentów PWSM-ów Izabella Bodnar na łamach „Studenta” w 1980 r. w artykule Koncert na dwieście dyplomów[1]. Tylu – jej zdaniem – niepotrzebnych muzyków wypuszczały rocznie krajowe uczelnie. Mowa o czasach, kiedy scentralizowanym życiem koncertowym w Polsce zarządzało Krajowe Biuro Koncertowe, które nie było zainteresowane tworzeniem przestrzeni zawodowej dla młodych muzyków, wyjąwszy wąską grupę szczęśliwców – laureatów konkursów muzycznych.

 

Połowy talentów

 

Podobnie było w środowisku kompozytorów – ich działalność koordynował niezwykle wpływowy w czasach PRL Związek Kompozytorów Polskich. Zawiadywał on m.in. „Warszawską Jesienią” i trzema festiwalami polskiej muzyki współczesnej – w Krakowie (z przerwami), Poznaniu i Wrocławiu. Związek nie był zainteresowany kolejnymi festiwalami w mniejszych miastach, a w tym właśnie kierunku poszła działalność lokalnych środowisk. Dobrym przykładem jest Górny Śląsk, przez niektórych uważany za muzyczną mekkę (wszak w samych Katowicach działały dwie orkiestry symfoniczne – filharmoniczna i radiowa, oprócz tego były dwa teatry muzyczne – operowy w Bytomiu i operetkowy w Gliwicach), przez innych – za modelowy wręcz przykład „pustyni” (tak o Katowicach mawiał wpływowy kompozytor krakowski Bogusław Schaeffer). Prawda leżała – jak zwykle – pośrodku. Region dysponował wspaniałą bazą demograficzną; „odławiano” więc tutaj liczniejsze niż w innych ośrodkach „ogólnonarodowe” talenty (i znów symboliczną datą będzie rok 1975, w którym wychowanek katowickiej PWSM Krystian Zimerman wygrał konkurs chopinowski). Wiele tych talentów funkcjonowało także na miejscu po „połowach” i usiłowało zaistnieć we własnym regionie. Rozpoczął się więc imponujący kulturotwórczy „ruch oddolny”. Jego najbardziej spektakularne rezultaty, to powstanie w 1973 r. niezależnego cyklu koncertów muzyki awangardowej „Śląskie Trybuny Kompozytorów” (jego „ojczyzną” jest Szkoła Muzyczna im. M. Karłowicza w Katowicach), rozpoczęcie działalności przez Kwartet Śląski młodych absolwentów katowickiej uczelni (1978), założenie przez skrzypka Aurelego Błaszczoka Śląskiej Orkiestry Kameralnej (1981) – agendy Filharmonii Śląskiej, w której grali wyłącznie bardzo młodzi muzycy (długoletnim szefem artystycznym zespołu był Jan Wincenty Hawel), powstanie (1982) Bielskiej Orkiestry Kameralnej przy Bielskim Centrum Kultury (pierwszym szefem był Tadeusz Kocyba, kolejnym – od 1992 – Witold Szulakowski), powołanie przez Ewę Pawlik-Żmudzińską Agencji Koncertowej „Silesia” (dziś Instytucja Promowania i Upowszechniania Muzyki „Silesia”), umożliwiającej śląskim muzykom działalność koncertową w regionie (1983), powstanie międzynarodowego festiwalu „Śląskie Dni Muzyki Współczesnej” – imprezy firmowanej przez Oddział Związku Kompozytorów Polskich w Katowicach (1984).

 

Cieszyński instytut

 

Do tego dochodzi fakt ważny dla kultury Podbeskidzia – utworzenie w istniejącej od 1971 r. Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie Instytutu Wychowania Muzycznego i Plastycznego (1974). Do założenia instytutu, który wkrótce usamodzielnił się i działał jako Instytut Wychowania Muzycznego (obecnie Instytut Muzyki w Wydziale Artystycznym UŚ) przyczynił się urodzony w Goleszowie, w rodzinie organisty miejscowego zboru protestanckiego, absolwent katowickiej PWSM Ryszard Gabryś. Należał on do czołówki śląskich kompozytorów awangardowych i wspólnie z Witoldem Szalonkiem i Stanisławem Kotyczką zorganizował wspomniany cykl „Śląskie Trybuny Kompozytorów”. Drugim nurtem jego zainteresowań był folklor beskidzki i miejscowe tradycje kulturowe; zasłużył się jako odkrywca wiślańskiego kompozytora Jana Sztwiertni czy też istebniańskiego wirtuoza beskidzkich instrumentów ludowych Józefa Brody. Zespół pedagogów, który stworzył Ryszard Gabryś, składał się w dużej mierze z muzyków pochodzących z Podbeskidzia lub działających tam od wielu lat. Byli to m.in. Ewa Bocek – córka ewangelickiego pastora z Wisły i absolwentka studiów kompozytorskich w katowickiej uczelni, bielszczanka Małgorzata Hussar (również po studiach kompozytorskich w katowickiej uczelni) oraz dwaj kultowi kompozytorzy związani ze Studiem Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej – Tadeusz Kocyba i Zenon Kowalowski. Za czasów Gabrysia związało się z cieszyńskim instytutem także kilka osób działających w polskim ruchu oświatowo-kulturalnym na Zaolziu. Powstała ciekawa placówka, której zasięg oddziaływania poszerzał się z roku na rok, tym bardziej, że wielu absolwentów osiadało tu i działało po obu stronach Olzy (bardziej intratna była praca po „tamtej” stronie).

 

Konkurencyjne szkoły

 

Cieszyńska Filia UŚ  współpracowała ze szkolnictwem muzycznym niższych stopni, a jej owocem było utworzenie Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Cieszynie w 1978 r. Stała się ona konkurentką działającej od 1950 r. państwowej średniej ogólnokształcącej szkoły muzycznej im. S. Moniuszki w Bielsku-Białej. W r. 1988 bielska szkoła nawiązała współpracę z katowickim oddziałem ZKP, którym kierował Andrzej Krzanowski. Jej efektem był I Międzywojewódzki Konkurs Kompozytorski dla uczniów średnich szkół muzycznych. W jury zasiadali m.in. Aleksander Lasoń, Andrzej Krzanowski, Andrzej Kucybała (dyrektor bielskiej szkoły) i Grażyna Krzanowska (żona Andrzeja, kompozytorka, również związana z bielską placówką). Laureatami dwóch pierwszych nagród zostali znani później kompozytorzy: Mikołaj Górecki (syn sławnego kompozytora) i Marcel Chyrzyński (obecnie pedagog Akademii Muzycznej w Krakowie). Konkurs kontynuowano w latach 90., a w gronie laureatów znalazł się Paweł Mykietyn.

 

Za pół darmo

 

Rozmach, z jakim organizowano na Górnym Śląsku wymienione inicjatywy, brał się w decydującej mierze z osobistego zaangażowania poszczególnych osób; wszystkie wymienione wyżej zespoły, cykle koncertowe, festiwale obywały się bez wielkich budżetów, a czasem organizowane były wręcz za pół darmo. Tłem rozkwitającego na Śląsku z w latach 80.  życia muzycznego, także oficjalnego, firmowanego przez centralne organy i instytucje, były nędzne warunki materialne, a szczególnie lokalowe. Zacytujmy słowa Antoniego Wita wypowiedziane podczas Kongresu Kultury na Górnym Śląsku w 1998 r.: „Patrząc […] globalnie na instytucje kulturalne Śląska, wydaje mi się, że ich ilość, a także pojemność jest stanowczo zbyt mała w stosunku do ilości ludności, która mogłaby z nich korzystać – i to nawet jak na stosunki polskie. Jedyna opera o znikomej ilości miejsc, kilka teatrów o zdekapitalizowanych częstokroć budynkach, swoim wyglądem nie zachęcających do odwiedzania ich, to stanowczo za mało jak na nasz region. Przykre, że po II wojnie światowej nie wzniesiono żadnej instytucji dla celów kulturalnych (bo chyba nie można za taki uważać „Spodka”). Dobrze, ze chociaż zmieniono przeznaczenie „Centrum szkolenia kadr partyjnych” i w budynku tym znalazła siedzibę Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia oraz wiele innych instytucji kulturalnych, chociaż ten wybudowany z wielkim pośpiechem gmach coraz częściej przypomina o swoich potrzebach remontowych. Tak więc dla dalszego rozwoju kultury w naszym regionie potrzebne są przede wszystkim pieniądze i wola decydentów, aby inwestować w kulturę”[2].

Idea Kongresu Kultury na Górnym Śląsku wyrosła z poczucia obowiązku zmiany coraz to bardziej przygnębiającej sytuacji kultury w regionie, która była konsekwencją ogólnopolskiego kryzysu społecznego i ekonomicznego lat 80. „Dekada stanu wojennego” odbiła się dramatycznie na kondycji śląskiej kultury. Upadło co prawda – bądź podupadło – niewiele instytucji (po sześciu edycjach zlikwidowano festiwal Śląskie Dni Muzyki Współczesnej; odrodził się on dopiero w połowie lat 90.; poważnemu ograniczeniu uległa też instytucja „Śląskiej Trybuny Kompozytorów”), wszystkie jednak dotknęła mizeria finansowa i izolacja, dotkliwa szczególnie, gdy nie można było np. realizować jak w poprzednich latach wyjazdów zagranicznych (m.in. do Niemiec i Austrii wyjeżdżała w I połowie lat 80. Śląska Orkiestra Kameralna; ostatnie duże tournée zespołu miało miejsce w r. 1985). Skurczyły się także możliwości koncertowania w kraju, poza Śląskiem – np. zawieszono festiwal Spotkania Muzyczne w Baranowie, gromadzący od 1976 do 1981 r. elitę muzyków i muzykologów polskich. To w Baranowie wykrystalizowała się sława Kwartetu Śląskiego, który promował tam muzykę młodych katowickich kompozytorów Andrzeja Krzanowskiego, Eugeniusza Knapika i Aleksandra Lasonia. Tak więc, od połowy lat 80. do początku lat 90. w zasadzie pauzowano, oczekując na lepsze czasy. Nadeszły one istotnie po 1989 r., ale nie w prezencie od nowych władz, lecz znowu niejako „na plecach” indywidualnych osób, które poszukiwały dla siebie miejsca do działania. Przed samym przełomem politycznym powstał w Katowicach nowy festiwal muzyki awangardowej. Była to inicjatywa Witolda Szalonka. Festiwal nazwano „Rainbow Music” (symbol tęczy nie miał wówczas dzisiejszych konotacji). Współorganizatorem był Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej; to przesądziło o zniknięciu imprezy po politycznym przełomie. Udało się wszakże – i to już w 1994 r. – restytuować „Śląskie Dni Muzyki Współczesnej”. Dokonał tego nowy prezes katowickiego Oddziału ZKP – pochodzący z Cieszyna kompozytor Andrzej Dziadek, wykształcony w Katowicach i w Wiedniu. Andrzej Dziadek zastąpił na tym stanowisku Andrzeja Krzanowskiego, który zmarł nagle pod koniec 1990 r.

 

Czechowice-Dziedzice po przełomie

 

Z Andrzejem Krzanowskim otwieramy bardzo ciekawy rozdział kultury muzycznej III RP. Rozdział ten napisała (i pisze nadal) jego żona Grażyna Krzanowska. W pierwszą rocznicę śmierci męża (1991) zorganizowała w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie mieszkali z rodziną, festiwal „Muzyczne Spotkania Młodych – Alkagran”. Nazwa imprezy, zorganizowanej dzięki pomocy czechowickiego MDK, pochodzi od tytułu utworu Andrzeja Krzanowskiego Alkagran czyli jedno miejsce na prawym brzegu Wisły (Alkagran to akronim, w którym zakodowane zostały imiona członków rodziny Krzanowskich). Część imprez festiwalu realizują uczniowie szkół muzycznych, w tym wychowankowie Grażyny Krzanowskiej ze szkoły w Bielsku-Białej. Od piątej edycji festiwal nosi nazwę „Jesienny Festiwal Muzyczny Alkagran”. Od 2000 r. towarzyszy mu konkurs akordeonowy im. Andrzeja Krzanowskiego. Oferta Alkagranu, imprezy ważnej, zauważanej przez całe krajowe środowisko muzyczne, poszerzyła się w ciągu ostatniej dekady o spektakle teatralne i taneczne, nadal jednak w centrum pozostaje muzyka – tworzona przez młodych i adresowana do nich.

W tym samym czasie, kiedy powstawał „Alkagran”, zaistniał w Czechowicach-Dziedzicach zespół, uznawany dziś za jeden z najlepszych w swojej kategorii. Mowa o założonym w 1990 r. przez absolwentkę katowickiej uczelni muzycznej Annę Szostak chórze „Camerata Silesia”. Najpierw jako zespół studencki nosił on nazwę „Madrygalistów”. Od 2004 r. działa jako oficjalna instytucja stolicy Śląska – Zespół Śpiewaków Miasta Katowic „Camerata Silesia”. Anna Szostak do początku postawiła na trudny repertuar, dobierając do „Cameraty” osoby dysponujące nie tylko dobrymi głosami, ale przede wszystkim świetnym słuchem (to w tym zespole debiutował światowej klasy tenor Piotr Beczała). Taka specjalizacja umożliwiła zespołowi zaistnienie w rzadkiej dla chórów dziedzinie muzyki współczesnej. Najwybitniejsze osiągnięcia „Cameraty” to koncerty na „Warszawskich Jesieniach” (np. wykonanie arcytrudnej Sinfonii Luciano Berio w 1999) oraz udział w nagraniach NOSPR – m.in. utworów W. Lutosławskiego. Zespół wydał 20 płyt. Dwie z nich nagrodzono Fryderykami. W niezwykle bogatym dorobku repertuarowym „Cameraty Silesii” znajduje się nie tylko muzyka współczesna, ale i dawna oraz produkcje z pogranicza muzyki klasycznej i jazzu. Czołowymi wokalistami obecnego składu „Cameraty” są Magdalena Szostak – siostra szefowej i jej mąż – śpiewak i aktor Adam Myrczek. Dodajmy jeszcze, że mężem Magdaleny Szostak jest znany kompozytor Stanisław Krupowicz, obecnie pedagog Akademii Muzycznej we Wrocławiu.

 

Bielskie festiwale

 

Czechowice-Dziedzice to dziś z pewnością jedno z ważniejszych centrów muzycznych na południu Górnego Śląska. Drugie to Bielsko-Biała ze swoimi trzema festiwalami organizowanymi przez Bielskie Centrum Kultury: Festiwalem Muzyki Sakralnej „Sacrum in Musica” (od 2000 na tej ekumenicznej imprezie rozbrzmiewa religijna muzyka katolicka, protestancka, prawosławna, żydowska, a dużą część programu stanowią utwory oratoryjne), Międzynarodowym Festiwalem Muzyki Jana Sebastiana Bacha (od 2000 – w 2011 r. impreza zmieniła nazwę na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej) i Festiwalem Kompozytorów Polskich (od 1996). O objęcie patronatu nad ostatnią z tych imprez poproszono Henryka Mikołaja Góreckiego. Jego muzyce poświęcona została pierwsza edycja. Następne dedykowano innym polskim twórcom: Chopinowi, Moniuszce, Wieniawskiemu, Karłowiczowi, Paderewskiemu, Lutosławskiemu, Pendereckiemu, Bacewiczównie. Bielski festiwal odkrył dla śląskiej publiczności Jana Krenza jako kompozytora (2007), otworzył się również, co dość rzadkie, na muzykę filmową: w 2001 grano utwory Zygmunta Koniecznego, Andrzeja Kurylewicza i urodzonego w Bielsku-Białej Zbigniewa Preisnera, a w 2009 – Krzesimira Dębskiego. Co roku pojawiał się na bielskim festiwalu Henryk M. Górecki; podkreślał, iż dobrze czuje się w Bielsku-Białej – „uroczym mieście”, jak je nazywał. Było dla niego symbolem „małej ojczyzny”. Po śmierci kompozytora festiwal nazwano jego imieniem. Głównym wykonawcą festiwalowych koncertów była i jest Bielska Orkiestra Kameralna; oprócz tego zapraszane są bielskie chóry (Ave Sol, Bielski Chór Kameralny), a z większych zespołów – m.in. Filharmonia Śląska. Ta ostatnia, niegdyś stale obecna w Bielsku i Cieszynie na zasadzie umów między miastami, powróciła w ostatniej dekadzie również do Cieszyna, gdzie co roku daje w okolicach Wielkiego Tygodnia koncert w Zborze Jezusowym, poświęcony pamięci swego wieloletniego zasłużonego szefa Karola Stryi, pochodzącego z Gumien pod Cieszynem. Wypełnione muzyką pasyjną koncerty cieszą się ogromnym powodzeniem wśród bardzo muzykalnej cieszyńskiej publiczności. Cieszyńscy muzycy związani z Instytutem Muzyki Wydziału Artystycznego UŚ potrafili wyzyskać tę cechę mieszkańców miasta, organizując dla nich  festiwal sztuki śpiewaczej „Viva il canto” oraz Dekadę Muzyki Kameralnej i Organowej (ta ostatnia odbywa się w kościołach polskiego i czeskiego Cieszyna).

Z radością trzeba przyjąć także wybudowanie w ostatnich latach nowoczesnych sal koncertowych w szkołach muzycznych Bielska-Białej i Żywca. Nowe pokolenia twórców i wykonawców muzyki Będą wychowywane w dużo lepszych warunkach niż pokolenia ich ojców i dziadów.

 

Raczkująca współpraca

 

Panoramę życia muzycznego Podbeskidzia uzupełnia kilka cyklicznych imprez muzycznych organizowanych w mniejszych miastach (jak skoczowski festiwal Musica Sacra upamiętniający wizytę Jana Pawła II na Kaplicówce) oraz koncerty zespołów chóralnych, w tym reprezentacyjnego chóru Wydziału Artystycznego UŚ „Harmonia” szczycącego się ponad stuletnią tradycją (chór jest spadkobiercą działającego w Cieszynie od 1908 r. Towarzystwa Śpiewaczego „Harmonia”). Poza tym licznie powstają małe zespoły, coraz częściej złożone z muzyków mieszkających po obu stronach granicy. Raczkująca dopiero współpraca polsko-czeska wydaje się być jedną z najbardziej obiecujących gałęzi współczesnego życia muzycznego Podbeskidzia. Kusi mnie też traktowanie jej jako symbolu nowych czasów – po likwidacji żelaznej kurtyny i dołączeniu Polski do europejskiej wspólnoty narodów.



[1] Izabella Bodnar: Koncert na dwieście dyplomów. „Student” 1980 nr 2, s. 3.

[2] Antoni Wit: Problemy kultury na Górnym Śląsku. W: Kongres Kultury na Górnym Śląsku. Katowice 26-27 września 1998. Katowice 1998, s. 156.