Beata Tyrna

 

(przy współpracy Leszka Richtera i Grzegorza Studnickiego)

 

Pasjonat regionu

 

22 lipca 2011 r. odszedł od nas Jan Szymik – urodzony 26 kwietnia 1930 r. we Frysztacie badacz kultury ludowej, poeta, współtwórca życia kulturalnego zaolziańskich Polaków, który cały czas utrzymywał ścisłe kontakty z Polską. Najlepszy dowód, że choć ponad trzydzieści lat pracował w charakterze pedagoga w szkolnictwie rolniczym w Czeskim Cieszynie, był niezwykle szanowany i ceniony w kręgach naukowców Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Choć studiował na wydziale Fitotechnicznym Wyższej Szkoły Rolniczej w Nitrze oraz ukończył Fakultet Pedagogiczny Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu, jego zainteresowania i wiedza wykraczały daleko poza wyuczoną dziedzinę. Był jednym z założycieli Sekcji Folklorystycznej przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, jej wieloletnim wiceprezesem, a następnie prezesem Sekcji Ludoznawczej przy ZG PZKO. Jednocześnie był członkiem Sekcji Literacko-Artystycznej i Sekcji Historii Regionu. Pracował m.in. w Komisji Szkolnej, Komisji Kultury i Nauki oraz Komisji Wydawniczej ZG PZKO. W latach 1968-1969 był prezesem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej w Czechosłowacji. Był członkiem Grupy Literackiej’ 63 przy Hucie Trzyniec, publicystą, prozaikiem, poetą i eseistą. Zajmował się etnografią, historią, a w szczególności hagiografią regionu. Wygłaszał liczne referaty, zarówno w kołach PZKO, jak również w polskich szkołach na Zaolziu oraz po polskiej stronie Śląska Cieszyńskiego. Publikował m.in. w „Zwrocie”, „Kalendarzu Śląskim”, „Kalendarzu Skoczowskim”, „Głosie Ludu”, „Głosie Ziemi Cieszyńskiej”, „Biuletynie Ludoznawczym” (około 55 artykułów, opowiadań gwarowych, prezentacji sylwetek regionalnych badaczy kultury ludowej), w kilku jednodniówkach Sekcji Folklorystycznej. Redagował lub współredagował piętnaście numerów „Biuletynu Ludoznawczego” oraz kilka „Zeszytów Ludoznawczych”, które są ciekawym źródłem wiedzy na temat kultury ludowej oraz folkloru Śląska Cieszyńskiego. Był autorem licznych artykułów etnograficznych poświęconych lecznictwu ludowemu, ziołolecznictwu, prognostyce ludowej oraz zwyczajom i obrzędom dorocznym na Śląsku Cieszyńskim. Wśród jego publikacji należy wymienić A gdy będzie Słońce i deszcz (ludowe prognostyki pogody na Śląsku Cieszyńskim), Plastykę ludową na Śląsku Cieszyńskim, Cieszyńskie formy do masła (współautor: Antoni Szpyrc), Doroczne zwyczaje i obrzędy na Śląsku Cieszyńskim. Był współautorem pierwszej, dwutomowej monografii poświęconej kulturze ludowej czeskiej części Śląska Cieszyńskiego – Płyniesz Olzo (publikował pod nazwiskiem Wanda Szymik).

Jego prace są nie tylko zwykłym zapisem czy dokumentacją kultury i tradycji regionu, ale także inspiracją do tworzenia i podtrzymywania dziedzictwa kulturowego oraz tożsamości kulturowej mieszkańców Śląska Cieszyńskiego.

Posiadał wszystkie odznaczenia PZKO. Był również uhonorowany odznaką „Zasłużony dla kultury polskiej” i Nagrodą im. Juliusza Ligonia. W 2007 r. został laureatem Nagrody im. Karola Miarki.

Mimo znamienitych osiągnięć i sukcesów w pamięci tych, którzy stykali się z nim na co dzień, Jan Szymik pozostał życzliwym, przyjacielskim Jankiem, który nie domagał się należnego z racji wieku i wiedzy szacunku, tylko traktował wszystkich interesujących się tym, co on, jako równych sobie przyjaciół. Chętnie dzielił się swą wiedzą i doświadczeniem. Wspomina to między innymi Grzegorz Studnicki, etnograf, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie, a zarazem pracownik Muzeum Śląska Cieszyńskiego.

– Potrafił nawiązywać kontakt z wszystkimi ludźmi niezależnie od wieku i sytuacji. Swoją wiedzą i ciekawą osobowością potrafił zainteresować młodych. Zauważyłem, że młode osoby, z którymi rozmawiał, zmieniły się pod jego wpływem. Z kosmopolitycznego negowania zwróciły się w kierunku nie tyle patriotycznym, co regionalnym, zaczęły patrzeć przez pryzmat najbliższego otoczenia i naprawy go poprzez działanie na miejscu – wspomina Grzegorz Studnicki.

– Nigdy nie był wobec nas, młodych, wyniosły. Nie traktował jak szczeniaków, lecz jako równych sobie. Podsuwał lektury, ale nie eksponował tego, że ma większą wiedzę od nas – dodaje Leszek Richter.

Jan Szymik będzie pamiętany jako „dusza towarzystwa”. Z drugiej strony był osobą bezkompromisową. Nie zawsze zgadzał się ze wszystkimi i we wszystkim. Wręcz przeciwnie.

– W sprawach zasadniczych nie był skłonny do ustępstw. Jeśli takie były jego przekonania, to mówił w sposób otwarty nawet rzeczy, które większości społeczeństwa nie odpowiadały. Otwarcie, publicznie nazywał rzeczy po imieniu – wspomina Leszek Richter, który objął po nim funkcję prezesa Sekcji Ludoznawczej PZKO. Postawa taka w większości kręgów wzbudza szacunek i uznanie otoczenia.

– Był to jeden z najbardziej prawych ludzi, z jakimi zetknął mnie los – mówi prof. dr hab. Ewa Kosowska, Kierownik Zakładu Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, która poznała Jana Szymika w latach 70. XX w.

– Był dla nas jak ojciec. Każdy zawsze mógł się do niego zwrócić. Janek nie powiedział „nie przeczytam tego”. „Wybacz, ale nie mam czasu” – tego zdania, które jest dzisiaj tak powszechne, nie usłyszało się od Janka. Jeśli nie miał czasu, powiedział „nie teraz”. Zawsze można było liczyć na jego recenzję. Janek wszystko robił bardzo rzetelnie – wspomina Leszek Richter. – To, co najbardziej ceniłem, to jego wiedza zdobyta w terenie. Niestety dzisiaj nie jest to powszechne wśród naukowców, którzy piszą książki na podstawie innych książek, robiąc kompilacje. Jan Szymik był tytanem pracy. Ludzie często myślą, a nie działają. A Janek właśnie prezentował działanie – mówi Leszek Richter.

– Sekcją Folklorystyczną PZKO zainteresowałem się w połowie lat 90. Byłem już członkiem Sekcji Historii Regionu, ale chciałem poznać więcej ludzi z Zaolzia. Poszedłem niezapowiedziany na zebranie Sekcji Folklorystycznej. Jan Szymik, przewodniczący, wstał, podszedł do drzwi, serdecznie mnie przywitał i wciągnął do towarzystwa. Dość wcześnie zaproponował mi przejście na ty, co zapoczątkowało wieloletnią serię odwiedzin u niego i spotkań, bardziej we dwójkę przy piwie, niż na zebraniach i ekskursjach sekcji. Cieszyłem się, że miałem tak chętnego rozmówcę na tematy, które mnie interesują, przy czym on twierdził, że na rozmowach ze mną dużo zyskuje. Właściwie ludoznawstwo, poza sprawami językowymi, gwarowymi, nie interesuje mnie zbytnio. Wiedział o tym i dlatego powierzył mi opracowanie materiału o charakterze historycznym, mianowicie o dawnym cieszyńskim Towarzystwie Ludoznawczym z lat 1901-1939. Uważam, że nie przypadkiem Janek doprowadził do zmiany nazwy Sekcji z Folklorystycznej na tę starą, której od 1895 r. trzyma się krajowe Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. On sam, jak wiadomo, miał dużo do opowiedzenia i lubił opowiadać. Nadto sam był literatem, publikował, znany jest też z tego, że zasiadał w jury konkursów gwary. Miał dużą wiedzę o naszym regionie, o jego historii, przyrodzie, znał się na starych rzemiosłach, ziołach itp. Znał wielu ludzi. Chętnie słuchałem jego wspomnień – mówi Jerzy Branny, pasjonat historii regionu, który przez wiele lat przyjaźnił się z Janem Szymikiem.

W pamięci potomnych Jan Szymik pozostanie także jako poeta.

– Po śmierci Janka sięgnęłam po kilka tomików jego wierszy. Jest to bardzo ciekawa twórczość – poezja pisana w stylu ludowym, której ziemia cieszyńska jest zasadniczym tematem, ale z drugiej strony są w jego twórczości takie wiersze, które mogłyby się znaleźć w zbiorach najważniejszych polskich poetów. Myślę, że te wiersze „z górnej półki” cieszyły się najmniejszym zrozumieniem wśród społeczności lokalnej. Janek był bardzo mocno związany z tą ziemią, a pojęcie ziemi rozumiał i bardzo metaforycznie, i bardzo konkretnie – zauważa mówi prof. dr hab. Ewa Kosowska. – Znał jej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – dodaje dr Eugeniusz Jaworski z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Był synem tej ziemi. Przeszedł drogę od uczestnictwa w jej życiu do refleksji nad tym życiem. Zauważył, że więź się rwie i należałoby powołać Sekcję Życia Towarzyskiego. Podstawą regionalizmu jest budowa więzi lokalnej. Jasiu przygotował nam już formę dla tej ziemi. Spotkania przy herbacie, przy piwie, w kawiarni, piwiarni. Chciał, aby ludzie po pracy spotykali się w gospodzie, rozmawiali. Skoro można to zrobić pod Paryżem, i ludzie tam idą w tym kierunku, to można byłoby zrobić to i tutaj – powiada dr Eugeniusz Jaworski.