Aeroklubowe lotnisko w Aleksandrowicach zachowało już tylko resztki dawnej świetności. Czytelnik mówi, że spędził tam większość życia. Obecny stan lotniska opisuje krótko: nędza. Problemem są pieniądze - odpowiadają władze ABB.

W tym roku minie dziewięć dekad od chwili, gdy w podbielskich wówczas Aleksandrowicach rozpoczęła się budowa lotniska. W lutym 1934 roku Ministerstwo Spraw Wojskowych zatwierdziło jego projekt, a niedługo później rozpoczęły się prace budowlane. Obecnie lotnisko w Bielsku-Białej ma status sportowego lotniska cywilnego Aeroklubu Bielsko-Bialskiego. Nasz rozmówca używa mocnych słów.

- To skansen lotniczy, lecz w fatalnym stanie - stwierdza. Zapewnia, że wie, o czym mówi. Z wykształcenia jest inżynierem lotniczym. Przez wiele lat pracował w zakładach szybowcowych, aż do ich zamknięcia. - Nie mogę patrzeć jak teraz wygląda to miejsce. Podobnego zdania jest wielu moich kolegów - tłumaczy.

- Dobrze wiemy, co należałoby zrobić, co poprawić i jakich inwestycji wymaga, lecz - mówiąc otwarcie - problemem są pieniądze - nie kryje Zbigniew Weksej, prezesa Aeroklubu Bielsko-Bialskiego.

Więcej na ten temat można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Podwójne wydanie lokalnego tygodnika można kupić w kioskach, hipermarketach i na stacjach benzynowych. E-wydanie - TUTAJ

map

Zdjęcie: Marcin Płuzek