U Reymonta w rocznicę stanu wojennego
Film wyświetlono 1032 razy.
Oceń film:
Zobacz również
Komentarze 6
Stanisław
Wielka szkoda, że tak ważna w swym przekazie książka, nie została zauważona, zwłaszcza przez osoby i grupy z naszego środowiska opowiadające się za wielodzietną rodziną. Jak widać temat ,,rodzina’’ potrzebny jest tylko do reklamowania swoich celów.Parę słów o prezentowanej książce – Pajęczyna. Chłopi 81.
Rozpocząłem czytanie tej książki z mieszanymi uczuciami, tym bardziej, że osobiście nie lubię rzeczy pisanych gwarą i pierwsze rozdziały były monotonne. W miarę jednak wgłębiania się w lekturę zaczynała mnie wciągać fabuła i temat. Powoli wciągały mnie problemy bohaterów, ciekawie zarysowane postacie i dobrze nakreślone problemy wiejskie.To wszystko podparte dobrymi opisami przyrody, poparte dobrą znajomością przez autorkę realiów małopolskiej wsi, tworzy hermetyczny świat ludzi, gdzie tylko niektórym z nich udało się wyemigrować do wielkiego świata lub miasta. Zresztą powracali tu często będąc forpocztą nowości, postępu technicznego i technologicznego wsi.
Jest tu zawarty rzetelny obraz wsi polskiej lat osiemdziesiątych i jej problemów nie tylko egzystencjonalnych, ale także społecznych a nawet politycznych, pokazanych w sposób prosty, niezakłamany, po chłopsku. Pokazuje także obyczajowość wsi i życie rodzinne wiejskich społeczności w tamtym czasie.
Niemałą rolę w tej społeczności pełnił Kościół i religijne nawyki starszego pokolenia. Szczególne miejsce ziemi w rozumieniu roli lub ojcowizny, żywicielki chłopskich rodzin było już niejednokrotnie przedstawiane w literaturze polskiej.
Tu także ten problem jest parokrotnie ostro zarysowany.To nie prawda, że „ ten wrodzony z dziada, pradziada upór chłopski, to przywiązanie do ziemi, honor i ambicja zginie prawdopodobnie z tym pokoleniem”.
On trwa i trwać będzie, tylko w zmodyfikowanej nowoczesnej formie. O czym przekonujemy się także dziś. Tylko konieczność wędrówki „za chlebem” zmuszała chłopa do porzucenia rodzinnej ziemi.
W wielu miejscach powieści można przeczytać o braku szacunku młodych do swoich rodziców i ludzi starszych. Staje się to i dzisiaj zaraźliwą chorobą cywilizacji. Niszczy to związki rodzinne powodując znieczulicę na potrzeby ludzi w podeszłym wieku. Obraz naszkicowany w powieści odzwierciedla problemy tamtego niełatwego roku, ukazuje ciężkie życie polskiego chłopa w obliczu kryzysu w sposób uniwersalny, gdyż te problemy były w tamtych czasach powszechne.
Autorka zauważa też problem alkoholowy, który w tamtych czasach był powszechnym problemem polskiej wsi. Dziś być może już nie jest tak powszechny ze względu na zmotoryzowanie kraju, ale występuje także.Ciekawie został poprowadzony wątek miłosny wybranych postaci. Wartość tej powieści stanowi nie tylko wartość dodaną do obrazu wsi polskiej w „Chłopach” Władysława Reymonta, ale także stanowi przyczynek do poszerzenia obrazu „ Solidarności” ukazanej poprzez emigrantów do miasta, gdzie w wielkoprzemysłowej klasie robotniczej nie mogą się odnaleźć w złożonej sytuacji społeczno-politycznej.
Także niektórzy chłopi w przedstawionej powieści patrzą z rezerwą na protest robotniczy nie bardzo wierząc w powodzenie tej idei. Dlatego chłopska „Solidarność” powstaje nieco później.
Dziś w czasie po ponad trzydziestu latach od powstania „CHŁOPSKIEJ SOLIDARNOŚCI”, w roku kanonizacji Ojca Świętego, dobrze jest przypomnieć tamte czasy pełne dramatyzmu, o tak dużym ładunku emocjonalnym jak dziś katastrofa smoleńska. Marginalnie pokazany tu wątek zamachu na Jana Pawła II, staje się dziś bardzo ważny, bo oto na naszych oczach rodzi się święty. Natychmiast święty, jak skandowały na Placu Świętego Piotra tłumy po jego pogrzebie w 2005 roku. A w tle powieści, już jawi się kolejny kandydat do ołtarzy Kardynał Stefan Wyszyński.
Jeszcze jedno uzmysłowiła mi lektura tej książki, że rok 1981 był rokiem wielu ważnych wydarzeń politycznych i społecznych.
Obchodzimy właśnie 33-rocznicę STANU WOJENNEGO.
Nie waham się powiedzieć, że rok 1981 niósł większe nadzieje dla Ojczyzny, niż rok 1812 w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza, choć stan wojenny stłamsił te nadzieje, jakie z nim wiązano.
Aby zakończyć analizę tej książki napisanej niewątpliwie w konwencji dziennika, należałoby jeszcze powiedzieć kilka słów o konstrukcji książki. Za zaletę uważam poprowadzenie akcji zgodnie z rokiem kalendarzowym prac polowych na wsi. Według Zofii Kossak - „Rok Polski” - to symbol nieustannego powracania do źródeł, do rodzinnych tradycji, które stanowią podłoże i osnowę wszystkich tradycji naszego życia. Społeczeństwo zawsze z szacunkiem odnosiło się do pracy chłopów na roli i jej owoców. Oni sami zaś ziemię traktowali jak świętość, a pracę na niej jak misję. Niegdyś rytm życia na wsi regulowały pory roku. Dziś być może rolniczy kalendarz nie ma już takiego znaczenia, lecz powieść Marii Procyk przywołuje zamierzchłe tradycje i wartości, stanowiące polskie dziedzictwo kulturowe.
I jeszcze parę słów o języku, często gwarowym, bądź potocznym, który może nie w pełni oddaje gwarę tamtego regionu, ale jest przyswajalny nawet dla niewprawnego czytelnika. Myślę, że z korzyścią dla książki jest jego zróżnicowanie w zależności od postaci, ich kontaktu ze światem i zdobytym wykształceniem. Na pewno inaczej posługiwały się językiem osoby wykształcone władające językiem literackim, inaczej ludzie prości a inaczej tzw. inteligencja wiejska. Prostota języka potocznego przypisanego większości bohaterów czasem mnie razi, ale osadzona jest głęboko w realiach powieści i stanowi tu o jej wartości. Wartkość i zmienność narracji oraz swoboda językowa i dialogi zadziwiają u autorki piszącej swą debiutancką powieść. Stanisław S.
wesołych
Jak działają unijne dotacje: najpierw pieniądze są zabierane w podatkach, służy do tego cal maszyna terroru fiskalnego zbudowana z dziesiątków tysięcy sowicie wynagradzanych urzędników, później pieniądze te przez kolejnych urzędników przekazywane są di "unii" -tam trzeba opłacić kolejnych urzędników którzy zajmują się tworzeniem celów którym maja służyć dotacje, dodatkowo trzeba opłacić z pieniędzy podatników zaprzyjaźnione z urzędnikami filmy konsultingowe które zajmują się tworzeniem programów w ramach których przydzielane są dotacje, kolejni urzędnicy przesyłają pieniądze do Polski a tu mamy koleją armie urzędników którzy zajmują się wdrążenie dotacji, zbieraniem wniosków ich ocena i trzeba zatrudnić kolejnych urzędników którzy kontrolują tych którzy przydzielają dotacje, na końcu firma ubiegająca się o dotacje musi opłacić kolejną firmę konsultingowa do pisania wniosku o dotacje:)
kato
nie ważne że to nie muzeum... muzea też są prywatne... co nie znaczy że nie można ich dotować... jak się ktoś chce nimi szczycić a sam gó.. daje
flik
Tyle razy powtarzałem... To nie jest muzeum!
olo
dodam że to że cały czas całe lata siedzi w zimnie zrujnowało mu zdrowie kolana itd... to tak jakby ktoś miał prywatne muzeum bursztynu w mokrej i zimnej piwnicy ... miasto umie tylko pochwalić się w biuletynie dla turystów że ktoś taki jest... i to też rzadko!!!!
olo
Jedni uważają go za jakiegoś odszczepieńca dziwaka .. inni jak ja za pasjonate który tworzy historię!!! szkoda że miasto go nie docenia a w zasadzie zwalcza...nie są w stanie zapłacić mu za czynsz , nie są w stanie wstawić ogrzewania
mężczyzna przepisuje księgi i przyjmuje gości od poniedziałku do piątku na weekend kontakt z rodziną... niesamowite poświecenie jego zony i bliskich... oddał się doszczętnie pasji na skale światową!...
czy to tak wiele wstawić mu ogrzewanie choćby podłogowe eletryczne ... dać 2 tyś zł pensji aby mógł utrzymać rodzine a za ewentualne bilety miasto pobiera pieniądze... wybrukować podjazd i oświetlić zaułek...
Byłem tam raz kilka lat temu ... choć jak każdy ,,wolny człowiek'' sprawaią wrażenie odszczepieńca masowej kultury to wspaniały człowiek do obsesji ale nie negatywnej ogarnięty pasją!!!
W S T Y D !!! ,,włodarze miasta''
Klauzula informacyjna ›