Nie był to mecz, o którym zarówno zawodnicy jak i kibice będą długo pamiętali. Ewentualnie wyłącznie z tego powodu, że zapewnił biało-zielonym pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym. Teraz przed Rekordem starcie o Puchar Polski.

Po wyjazdowym zwycięstwie w Toruniu, ten mecz miał być pięczęcią, gwarantującą pierwsze miejsce na koniec sezonu zasadniczego, bez względu na wynik ostatnigo meczu w Gliwicach. Ten cel został osiągnięty, jednak styl tej wygranej nie mógł nikogo przekonać. Zabrakło, zazwyczaj bardzo dobrej, skuteczności pod bramką rywali, stąd też taki a nie inny rezultat spotkania. Nie wystrzegli się bielszczanie kilku błędów, z których na szczęście tylko jeden został skrzętnie wykorzystany przez zawodników Widzewa.

Pewnym usprawiedliwieniem może być nieobecność w składzie Sebastiana Leszczaka, Michała Kubika czy Mikołaja Zastawnika, a wracający po kontuzji Jani Korpela, z ławki podniósł się tylko na rozgrzewkę.

Teraz przed Rekordem dwa finałowe mecze o Puchar Polski (biało-zieloni bronią trofeum) z Jagiellonią Białystok, najpierw 1 maja w Białymstoku, a dwa dni później przy Startowej 13 w Bielsku-Białej.

Rekord Bielsko-Biała - Widzew Łódź 2:1 (2:0)
Bramki: Surmiak (13'), Korołyszyn (17') - Pautiak (22')

Rekord: Nawrat - Korołyszyn, Matheus, Budniak, Biel, Popławski, Surmiak, Korsunov, Marek, Rakić, Krzempek, Korpela, Iwanek, Mijas.

db

Zdjęcie: Paweł Mruczek/Rekord Bielsko-Biała