Podbeskidzie przegrało dziś ze Skrą Częstochowa, a na grę drużyny Dariusza Żurawia długimi momentami aż żal było patrzeć. Ostatni zespół w lidze zakończył serię dwunastu spotkań bez porażki, która trwała od początku września.

Zaskoczył składem na dzisiejszy mecz Dariusz Żuraw, który na ławce posadził kapitana Kamila Bilińskiego. W pierwszej połowie piłkarze Podbeskidzie zdobyli dwa gole, ale oba anulował sędzia. Za pierwszym razem dopatrzył się pozycji spalonej Goku, który pokonał bramkarza Skry Częstochowa.

Przed przerwą arbiter odgwizdał faul Jeppe Simonsena. Reprezentant Haiti zgrał piłkę głową do Krzysztofa Drzazgi, którego gol został anulowany. Poza tymi dwoma akcjami w grze gości było bardzo dużo niedokładności, brakowało przyśpieszenia, a gospodarze momentami potrafili przejąć inicjatywę. 

Drugą część świetnie rozpoczęła Skra. Po stracie Simonsena momentalnie długim podaniem uruchomiony został Jakub Sangowski, a Julio Rodriguez i Mateusz Wypych, choć byli bliżej bramki bezradnie przyglądali się jak napastnik Skry przyjmuje piłkę i po chwili trafia do siatki. Pierwszy celny strzał Podbeskidzie oddało dopiero w 68. minucie, gdy po podaniu Emre Celtika głową uderzył Kamil Biliński.

Skra Częstochowa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)
Bramka: Sangowski (49')

Podbeskidzie: Igonen - Vitelli, Rodriguez, Wypych (59. Markow) - Simonsen (67. Janota), Bonifacio, Neugebauer, Hartherz (80. Milasius) - Goku, Drzazga (59. Biliński), Sitek (59. Celtik).

db