Mirosław Smyła jest trenerem tymczasowym, a jego zatrudnieniem klub daje sobie czas na znalezienie nowego szkoleniowca latem. Równocześnie przy Rychlińskiego wciąż tli się nadzieja, że drużyna zacznie punktować i zakwalifikuje się do baraży.

Jeszcze w zeszłym tygodniu władze klubu nie kreśliły scenariusza, w którym przed zakończeniem sezonu zwolnieni zostaną Piotr Jawny i Marcin Dymkowski. Decyzja o rozstaniu zapadła w gabinetach przy Rychlińskiego w poniedziałek. Kluczowy okazał się styl porażki ze Stomilem Olsztyn - zespół broniący się przed spadkiem przez prawie całą drugą połowę grał w osłabieniu, a mimo to zdobył bramkę i odniósł zwycięstwo nad Podbeskidziem.

Bielski zespół wiosną zdobył sześć punktów w 9 spotkaniach (0-6-3), jeśli doliczyć do tego dwa ostatnie spotkania rundy jesiennej, to w ostatnich 11 meczach zespół zdobył siedem punktów. To plasuje Podbeskidzie na drugim od końca miejscu w tabeli. "Górale" nie wygrali od listopada.

Piotr Jawny i Marcin Dymkowski dostali bardzo dużo czasu, by wyprowadzić drużynę z kryzysu - takie głosy słychać z Rychlińskiego. Z taką oceną zdaje się nie zgadzać trener Jawny. Wczoraj przed południem zabrał głos w mediach społecznościowych. - Nie było żadnego kryzysu na wiosnę. Zespoł grał lepiej na wiosnę niż jesienią, cały czas się rozwijając. Ale magia najbardziej prymitywnej statystki (wyniku) działa najskuteczniej. To zasługa trenerów, że zorganizowali i nauczyli grać tak zespół, że gra najlepszą piłkę w 1 lidze, co potwierdzają nie tylko statystyki, ale i opinie każdego przeciwnika po meczu - napisał.

Wpis szkoleniowca był odpowiedzią na statystyki przytoczone przez analityka Śląska Wrocław. Według expected points, czyli punktów liczonych na podstawie szacowanej liczby bramek, jakie w każdym meczu powinien zdobyć zespół, Podbeskidzie jest w ligowej tabeli na pierwszym miejscu przed Miedzią Legnica, Arką Gdynia, Resovią, Sandecją Nowy Sącz i Widzewem Łódź.

Kibice i dziennikarze nie mają wątpliwości, że zatrudnienie Mirosława Smyły, z którym dyrektor Łukasz Piworowicz zna się z czasów wspólnej pracy w Rozwoju Katowice, to opcja tymczasowa, którą Podbeskidzie daje sobie dodatkowy czas na znalezienie nowego szkoleniowca latem. Oczywiście może dojść do sytuacji, w której Smyła zostanie w Bielsku-Białej na dłużej, ale dziś to opcja mało prawdopodobna.

Równocześnie przy Rychlińskiego wciąż tli się nadzieja, że pod wodzą nowego trenera zespół zacznie zdobywać gole i wygrywać. Matematycznie nadal są szansę na znalezienie się w stefie barażowej na koniec sezonu.

bak

Fot. Szymon Jaszczurowski/TS Podbeskidzie