Pewne zwycięstwo w Wielką Sobotę odnieśli w Czarnowąsach piłkarze bialskiej Stali. Trener Jan Furlepa podkreśla wielkie wsparcie kibiców, którzy dopingiem bardzo pomogli drużynie.

- Zwycięstwo powinniśmy świętować już w przerwie spotkania - rozpoczyna rozmowę szkoleniowiec trzecioligowca. - Raziliśmy w pierwszej połowie nieskutecznością, nie potrafiliśmy strzelić piłki do pustej bramki, jak w sytuacji Bartosza Wójcika, który minął bramkarz, ale uderzył na tyle lekko, że obrońca wybił piłkę z linii bramkowej - opisuje. Obawiałem się, że te sytuację się zemszczą i poniekąd tak też się stało. Źle wybita piłka, wolny, kolejno błąd w kryciu i dostaliśmy bramkę do szatni. W przerwie musiały paść męskie słowa - dodaje nasz rozmówca.
 
- Dzięki temu mogę pochwalić zespół za konsekwencję gry w drugiej połowie. Ostatnio uciekł nam wynik u siebie i tutaj było widać sportową złość wśród zawodników. Dobiliśmy rywala w końcówce, ale jak już mówiłem, pojedynek od początku był jednostronnym widowiskiem. Wszystko zapoczątkował Marcin Kocur, ktory przytomnie uderzył z dystansu, potem po podaniach Mariusza Mikody, trafiali Adrian Olszowski i Damian Nowak. Bardzo cieszy nas liczba naszych kibców na tym wyjeździe. Do tego kulturalny doping przez całe 90 minut. Bardzo nam pomogli odnieść to zwycięstwo, wielki szacunek dla chłopaków, bo widać, że mamy dla kogo grać - mówi trener Furlepa, który wciąż podtrzymuje zdanie, że w jego zespole drzemie potencjał.
 
- Jeżeli właśnie w takich spotkaniach nie potracimy punktów, to wszystko jest możliwe. Odra Opole napompowała balon, a póki co traci punkty, podobnie Skra Częstochowa. Dopiero po 6-7 kolejkach wyłoni się faworyt. Teraz czeka nas dłuższa przerwa, bo jak wiemy nie gramy z Victorią Chróścice. Musimy wykonać dobrą pracę na treningach. Do gry wraca Marcin Gęsikowski, ale za kartki pauzować będzie Tomasz Boczek  - kończy szkoleniowiec trzecioligowca.

bak