Jedynie drugie 45 minut sparingowej potyczki z Halniakiem Maków Podhalański mogło napawać optymizmem trenera Ireneusza Kościelniaka. Biało-zieloni kompletnie przespali pierwszą połowę.

Pierwsza część sparingowej potyczki nie napawała optymizmem sympatyków i szkoleniowca Rekordu. Gospodarze co prawda potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką gości, jednak często brakowało decydującego strzału bądź ostatniego podania. Z kolei ekipa z Makowa Podhalańskiego raz, a skutecznie zagroziła bramce Krzysztofa Michałowskiego i do przerwy było 0:1. Jakby tego było mało, kilka sekund po wznowieniu drugiej połowy kapitalnym uderzeniem z dystansu po długim rogu popisał się zawodnik Halniaka i "rekordziści" przegrywali już różnicą dwóch bramek.

Lider czwartoligowych zmagań nie załamał się. Szybko zdobyta kontaktowa bramka przez Mateusza Żyłę, dała kolejne trafienia Michała Bojdysa i Mieczysława Sikory. Jakby tego było mało, jeszcze przed końcem sparingowej konfrontacji podopieczni trenera Kościelniaka dwukrotnie byli w stanie pokonać bramkarza przyjezdnych. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mają nad czym pracować zawodnicy drużyny z Cygańskiego Lasu.

Rekord Bielsko-Biała - Halniak Maków Podhalański 5:2 (0:1)
Bramki: Bojdys (dwie), Żyła, Sikora, Waliczek

Rekord: Michałowski (Chwałka) - Jaroszek, Wuwer, Rucki, Grześ - Maślorz, Jaroś, Gaudyn, Żyła - Woźniak, Sikora oraz Koczur, Bojdys, Tęczar, Waliczek

bak