Jarosław M. pożegnał się w środę z bielskim klubem. Oficjalnym powodem odejścia trenera bramkarzy są przyczyny osobiste. Okazuje się jednak, że chodzi o problemy z prawem.

Szkoleniowiec pracę trenera w Podbeskidziu podjął w styczniu. Tymczasem od koniec ub. roku Prokuratura Okręgowa w Częstochowie zakończyła ogromne śledztwo w sprawie działającej - głównie na Śląsku - mafii złomowej. Pracownik miał ukryć przed klubem informację o swoich problemach z prawem. Były trener bramkarzy "Górali" odgrywał w procederze nielegalnego handlu złomem niepoślednią rolę. Usłyszał trzy zarzuty: udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, zawłaszczenia 3,5 mln zł nienależnego podatku VAT i prania brudnych pieniędzy. Przyznał się do winy i grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.

Klub przekazał oświadczenie Jarosława M:  "W związku ze sprawą, którą zajmuje się częstochowska prokuratura, mając na uwadze dobro klubu TS Podbeskidzie oraz jego prezesa Wojciecha Boreckiego, z którym przez wiele lat współpracowałem, postanowiłem zrezygnować z dalszej pracy w tym klubie. Nie chcę bowiem, aby moje osobiste problemy mogły być wykorzystywane do szargania dobrego imienia klubu". - napisał trener.

Przypomnijmy, że postępowanie prokuratorskie toczy się również wobec szkoleniowca Podbeskidzia, Dariusza Kubickiego. W październiku 2007 trener bielszczan został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w tzw. "Sprawie COS" i postawiono mu zarzuty przekupstwa. W lipcu 2008 zarząd Lechii Gdańsk zawiesił Kubickiego w prawach trenera pierwszego zespołu seniorów, ponieważ szkoleniowiec odmówił podpisania specjalnego oświadczenia antykorupcyjnego.

bak