"Rekordziści" nie przedłużyli serii ośmiu spotkań bez porażki, nie wykorzystując podziału punktów w meczu na szczycie. Po sobotniej porażce bielszczanie do lidera rozgrywek tracą wciąż cztery punkty.

Pojedynek toczony był w trudnych warunkach atmosferycznych, na grząskim boisku w Wesołej. - Spodziewaliśmy się właśnie takiego, było takie, jak przewidywaliśmy. Dlatego był to typowy mecz walki i w mojej opinii wcale nie zagraliśmy źle. Natomiast ze względu na stan boiska nie mogliśmy prowadzić swojej gry, Mniej było wyprowadzania akcji głębi pola, a więcej typowej kopaniny - mówi Michał Bojdys w rozmowie z oficjalną stroną klubową.

Zdaniem zawodnika kluczowym fragmentem gry był rzut karny dla Górnika. - Z tego co słyszałem od chłopaków został słusznie podyktowany. No i jeszcze ta niewykorzystana okazja Kamila Żołny w 88. minucie. Jestem przekonany, że gdyby w tej sytuacji zdobyli bramkę, to ?dowieźlibyśmy? korzystny dla nas wynik do końca. A tak straciliśmy gola w tej samej minucie spotkania.

Gdyby biało-zieloni w sobotę sięgneli po zwycięstwo, do lidera rozgrywek tracilby już tylko punkt. - Walczyliśmy z taką samą motywacją i zaangażowaniem jak w poprzednich meczach. Chcieliśmy wywieźć z Wesołej trzy punkty. Niestety nie udało nam się tego dokonać na tym trudnym terenie. Trudno, teraz trzeba skupić się na kolejnych meczach, wrócić do dobrej gry, a nie spoglądać w tabelę - zakończył rozmowę Bojdys.

red