Wykorzystując przerwą w rozgrywkach Rekordy zmierzył się z pierwszoligowym GKS-em Tychy. Trzecioligowiec musiał uznać wyższość podopiecznych Jana Żurka.

Pierwsza część meczu bez wątpienia minęła pod dyktando tyszan. Pierwszoligowcy serio potraktowali gospodarzy, którzy musieli się mocno natrudzić, aby dotrzymać kroku rywalom. Z kilku bardzo dobrych okazji do zdobycia gola GKS wykorzystał dwie. W obu przypadkach "biało-zieloni" nie upilnowali w polu karnym Denisa Popovicia, który bezlitośnie wykorzystał wypracowane przez kolegów sytuacje. Gospodarze w tej części tylko trzykrotnie nękali tyskich defensorów. Bramce przyjezdnych starali się zagrozić Krzysztof Koczur, Kamil Żołna i Łukasz Biel.

W drugiej połowie na listę strzelców efektownym trafieniem na listę strzelców wpisał się Pavol Ruskvsky. Ten sam zawodnik ustalił wynik końcowy. Wcześniej dwukrotnie to samo uczynił Bartosz Woźniak. W pierwszym przypadku przytomnie znalazł się w polu karnym po kornerze Krystiana Papatanasiu. Gol kontaktowy padł po świetnej kontrze z udziałem Mieczysława Sikory i Michała Grzesia - opisuje spotkanie oficjalna strona trzecioligowca.

Rekord Bielsko-Biała - GKS Tychy 2:4 (0:2)
Bramki: Woźniak (75', 80')

Rekord: Wnętrzak (Góra) - Gaudyn, Cybulski, Bojdys, Grześ - Maslorz, Bryk, Wasiluk, Żołna - Biel, Koczur oraz Rucki, Waliczek, Sikora, Woźniak, Szymański, Papatanasiu.

red