Pomimo przegranej w dwóch pierwszych setach siatkarki BKS Aluprof nie poddały się i do samego końca walczyły o zwycięstwo z Impelem Wrocław. Mimo wygranej odpadły z rywalizacji.

Po meczu o woli zwycięstwa opowiadała Marta Szymańska (BKS Aluprof): - Wierzyłyśmy do końca, że wygramy mecz. Nawet przegrywałyśmy 0:2 nie spuściłyśmy głów, ale walczyłyśmy do końca przed naszą publicznością. Wiedziałyśmy, że każdy punkt się liczy i każda piłka może decydować o awansie. Udało się wygrać 3:2, ale to nie wystarczyło do awansu. Robiłyśmy wszystko, by awansować do turnieju finałowego. Nie udało się. Wracamy do treningów i przygotowujemy się do play-off. To nam pozostało.

Przyczyn porażki doszukiwał się Wiesław Popik (trener BKS Aluprof): - Impel jest bardzo mocnym zespołem i dlatego też graliśmy z nimi dwa wyrównane mecze. Szkoda, że w ćwierćfinale trafiliśmy właśnie na ten zespół. We Wrocławiu graliśmy bez naszych dwóch podstawowych zawodniczek, bo Elisa Cella wciąż ma problemy z łydką, a Helena Horka źle wylądowała po jednym z ataków podczas sparingu z Dąbrową Górniczą. Dziś tak się mecz ułożył, że musiałem zaryzykować i wpuścić na boisko dwie "kulawe". Kompletnie nie wyszedł nam pierwszy set. To pewnie przez nerwy, bo wszyscy wiedzieliśmy, że liczy się nie tylko wygrana, nie tylko sety, ale też małe punkty. Gralismy tak, jakbyśmy bali się grać. Potem było już lepiej, udało się wygrać, ale przegraliśmy awans.

red