Wystrugane z drewna kolorowe zabawki, wykonany z bibuły wieniec imieninowy, ręcznie robiona koronkowa bluzka, rzeźby, instrumenty, miedziana patera, a nawet domek z piernika. Wszystko to oglądać można na wyjątkowej wystawie „Sztuka ludowa Beskidów”.

Ekspozycja prezentowana jest do 29 września w Galerii Sztuki Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej. Wzięło w niej udział aż 57 artystów - członków Beskidzkiego Oddziału Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Jak podkreśla prezes Oddziału i artysta ludowy Józef Szypuła, to pierwsza wystawa w historii Oddziału, na której prezentowane jest aż tyle dziedzin sztuki ludowej. Można tu bowiem podziwiać bibułkarstwo, hafciarstwo, koronkarstwo, malarstwo na szkle, rzeźbę w drewnie i kamieniu, zabawkarstwo, instrumenty, piernikarstwo, metaloplastykę, garncarstwo, a nawet literaturę ludową.

Wystawa zorganizowana została z okazji nadchodzącego jubileuszowego 60. Tygodnia Kultury Beskidzkiej (który odbędzie się w tym roku w dniach 29 lipca – 6 sierpnia). - Przez ponad pół wieku folklorowi prezentowanemu na scenie niezmiennie towarzyszyły kiermasze sztuki ludowej i rękodzieła. Można było tam kupić wybrane, urzekające urodą cacka, ale także pogawędzić z jego twórczynią/twórcą, przyjrzeć się jej/jego pracy, bo artystki/artyści zazwyczaj nie siedzą przy swoim stoisku bezczynnie. Tu zręczne dłonie heklują, tam zwijają bibułkowe kwiaty, ówdzie lecą wióry wybierane dłutkiem z lipowego klocka... Te spotkania twórców z odbiorcami ich sztuki mają swoją specyficzną atmosferę. Wiele osób nie wyobraża sobie festiwalu folklorystycznego bez takiej dodanej wartości – podkreśla Maria Lipok-Bierwiaczonek, etnografka, muzealniczka, publicystka, jurorka festiwali folklorystycznych i konkursów sztuki ludowej.

Jak podkreśla, twórcy ludowi mają niesamowitą wyobraźnię, sprawne dłonie, dobre oczy i talent. - Współczesne realia życia na wsi są oczywiście inne niż sto czy więcej lat temu. Inne jest otoczenie kulturowe i warunki życia ludowych twórców. Inne są motywy skłaniające do rzeźbienia, malowania na szkle, ślęczenia nad haftami, koronkami, bibułkowymi kwiatami, strugania ptaszków, koników, klepoków. Ale niezmienne jest jedno: trzeba mieć w sobie to coś, co niektórzy nazywają iskrą Bożą, czyli talent połączony z cierpliwością i zamiłowaniem do takiej właśnie pracy – komentuje Maria Lipok-Bierwiaczonek.

Fot. Magdalena Nycz